Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich. Mk 10, 43-44

Jak można kochać Boga który jest niewidzialny, nie kochając człowieka który jest obok nas. św. Jan Paweł II

Chyba zbyt często zapominamy, że służyć Bogu, to służyć innym. Pewnie, że miło jest kiedy chwalą i mówią ciepłe słowa, ale przecież służba i oddawanie czegoś konkretnego, w tym swojego, jakże cennego w dzisiejszych zabieganych czasach czasu 🙂 powinno być ponad oczekiwaniem na podziękę…

“Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.” (Mt 6, 3-4)

Czy masz świadomość, że czas poświęcony drugiemu człowiekowi może być najcenniejszym darem, najwartościowszą jałmużną? Nie bójmy się tego słowa! Ale też nie używajmy go by podkreślić wartość swojego daru, albo budować swój filantropijny wizerunek.

“Niech będzie niewolnikiem waszym” – to słowo zaś chyba nie kojarzy nam się zbyt dobrze, choć czasów niewolnictwa nikt z nas nie może pamiętać. Każdy z nas jest w jakimś sensie niewolnikiem… swoich ograniczeń, ułomności, zniewoleń, etc… Jednak bycie czyimś niewolnikiem to już całkiem inna bajka…  Czy potrafisz tak zrezygnować z siebie, by rzeczywiście, autentycznie, ale bez cierpiętnictwa ofiarowywać WSZYSTKO co masz, nie licząc na rewanż, ani jakiekolwiek pochwały?

Hmm… dobre pytanie… często je sobie zadaję….

Panie, ucz mnie pokory i pozwól cieszyć się radością dawania. Szczerze i w prostocie serca, może nawet zdawało by się naiwnie… A co tam 🙂 dla Ciebie, mój Boże i dla budowania Twojego królestwa, mogę być nawet posądzana o naiwność 😉 byleby Tobie miłe było moje postępowanie.

Cudnej, błogosławionej niedzieli  🌞  ❤️+

Autor: Św. Bazyli Wielki (ok. 330-379), mnich i biskup Cezarei w Kapadocji, doktor Kościoła

„Cóż oddam Panu?” (Ps 116,12). Nie ofiary, nie całopalenia ani niezachowywanie przepisanego kultu, lecz moje całe życie. I to dlatego, mówi psalmista, „podniosę kielich zbawienia” (w. 13). Trud, jaki poniósł w walce swojej synowskiej pobożności wobec Boga i wytrwałość z jaką, aż do śmierci, opierał się grzechowi, psalmista nazywa swoim kielichem.

To właśnie o tym kielichu Pan powiedział w Ewangeliach: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich” (Mt 26,39). I jeszcze do uczniów: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Chciał mówić o tej śmierci, której miał doświadczyć dla zbawienia świata. To dlatego mówi: „podniosę kielich zbawienia”, to znaczy, cały mój spragniony byt dąży do spełnienia męczeństwa; do takiego stopnia, iż uważam wszelkie trudy, poniesione w walkach synowskiej miłości, za spoczynek duszy i ciała, a nie za cierpienie. Ja sam zatem — mówi, złożę Panu siebie jako ofiarę i całopalenie… I jestem gotów zaświadczyć o tych obietnicach przed ludem, ponieważ „moje śluby, złożone Panu, wypełnię przed całym Jego ludem!”S (w. 14).

Źródło: Homilia do psalmu 115, §4 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

„Jezus oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci” (1 J 3,16)… Jezus powiedział do Piotra: „Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz…” (J 21,18). To krzyż mu obiecałeś, to Mękę. „Idź aż do tego” – mówi Pan – „Paś owce moje, cierp za moje owce”. Taki ma być dobry biskup. Jeśli taki nie jest, nie jest biskupem…

Posłuchaj tego innego świadectwa. Dwóch z Jego uczniów, bracia Jan i Jakub, synowie Zebedeusza, ubiegali się o pierwsze miejsca, ze szkodą dla innych… Pan im odpowiedział: „Nie wiecie, o co prosicie”, ponieważ dorzucił: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?” Jaki kielich, jeśli nie… ten Męki?… A oni, żądni godności, zapominający o swojej ułomności, natychmiast odpowiedzieli: „Możemy”. Odpowiedział im: „Kielich mój pić będziecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej i lewej, ale [dostanie się ono] tym, dla których mój Ojciec je przygotował”… W ten sposób dowiódł swojej pokory; wszystko bowiem co przygotowuje Ojciec, jest także przygotowane przez Syna… Przyszedł pokorny: On, Stworzyciel, został stworzony wśród nas; uczynił nas, ale został uczyniony dla nas. Bóg przed czasem, człowiek w czasie, uwolnił ludzi od czasu. Ten wielki lekarz przyszedł uleczyć naszego raka…; przyszedł uleczyć samą pychę swoim przykładem.

Na to powinniśmy zwracać uwagę w Panu; spójrzmy na Jego pokorę, pijmy kielich Jego uniżenia, pochwyćmy Go i kontemplujmy. Łatwo jest mieć szlachetne myśli, łatwo jest korzystać z zaszczytów, łatwo nadstawić ucha pochlebcom i tym, którzy nas wychwalają. Ale nosić zniewagi, znosić cierpliwie upokorzenia, modlić się za tego, który nas obraża (Mt 5,39.44) – oto kielich Pański, oto uczta Pana.

Źródło: Kazanie na święcenia biskupie, Guelferbytanus nr 32 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Tomasz z Akwinu (1225-1274), teolog dominikański, doktor Kościoła

Co sprawiło, że Syn Boży cierpiał dla nas? Wielka potrzeba, którą można dwojako określić: potrzeba oczyszczenia z naszych grzechów oraz potrzeba przykładu dla nas… Gdyż Męka Chrystusa dała nam wartościowy model na nasze życie… Jeśli szukasz przykładu miłosierdzia: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13)… Jeśli szukasz cierpliwości, to najwięcej jej możesz znaleźć na krzyżu… Chrystus wiele cierpiał na krzyżu, z cierpliwością, gdyż „gdy cierpiał nie groził” (1P 2,23), „jak baranek na rzeź prowadzony, tak On nie otworzył ust swoich” (Iz 53,7)… „Winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę” (Hbr 12,1–2). Jeśli szukasz przykładu pokory, popatrz na Ukrzyżowanego. Gdyż Bóg był skazany pod Poncjuszem Piłatem i umarł…

Jeśli szukasz przykładu posłuszeństwa, pozostaje ci tylko naśladować Tego, który stał się posłuszny Ojcu „aż do śmierci” (Flp 2,8). „Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi” (Rz 5,19). Jeśli szukasz przykładu wyrzeczenia się dóbr ziemskich, powinieneś naśladować Tego, który jest „Królem królujących i Panem panujących”, „w którym ukryte są skarby mądrości i wiedzy” (1Tm 6,15; Kol 2,3). Na krzyżu jest On nagi, wystawiony na pośmiewisko, opluty, bity, cierniem ukoronowany i pojony goryczą i octem.

Źródło: Konferencja o Wyznaniu Wiary, 6

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.» Łk 12, 8-9

Trzeba być zawsze tym, czym Bóg chce, aby człowiek był. Wtenczas nigdy nie jest się niczym! Na wypełnianiu woli Bożej polega wielkość człowieka, miłość i… świętość. św. Jan Paweł II

Tu nie trzeba wielkiej mądrości 🙂 albo jesteś z Panem Bogiem – trwasz w wierności nauce Chrystusa i ufasz Jego Słowu, albo nie… Albo otwarcie przyznajesz się, że Twoim Panem jest Jezus Chrystus, albo cichniesz i odsuwasz się dyskretnie na bok, gdy wartości chrześcijańskie są opluwane, wyszydzane i bezczeszczone..

Pewnie, że droga ku świętości wydaje się czasem poza zasięgiem – zbyt odległa, wąska i kręta. Pewnie, że przytrafią się upadki, sprzeniewierzenia, wątpliwości i bunty… ale przecież Pan Jezus przyszedł aby wyzwolić Cię z niewoli i nadać tożsamość dziecka Bożego! Przyszedł, byś miał życie w obfitości, chociaż może ta obfitość nie jest dokładnie taka, jakiej oczekujesz – przecież Boska miara jest zupełnie inna, a Pan Bóg obdarza Cię dokładnie tym, co naprawdę jest Ci potrzebne, bo wszystko o Tobie wie. 

Doskonale wiem jak trudno to pojąć… tzn zupełnie nie pojmuję 😉 ale bezgranicznie ufam Panu Jezusowi i mam pewność, że się nie zawiodę!

Jezus jest moim Panem! A Jego Matka Maryja jest moją Mamą 😍 to oczywista oczywistość 😇 na wieki wieków!

Anielskiego dnia 👼🌞 Pan Jezus czuwa nad nami, razem ze swymi Aniołami ❤️+

Autor: List Kościoła Smyrny o męczeństwie świętego Polikarpa (69-155), biskupa

W chwili, gdy Polikarp wszedł na arenę, rozbrzmiał głos z nieba: “Odwagi, Polikarpie, bądź silny.” Nikt nie widział, kto mówił, ale ci z naszych, którzy byli obecni, usłyszeli głos… Kiedy ludzie dowiedzieli, kim był więzień, krzyki zdwoiły się. Prokonsul zapytał go, czy on jest Polikarpem. Tak – odpowiedział. A on starał się wydrzeć z niego zaparcie się: “Uszanuj twój wiek… Przysięgnij na szczęście Cezara, wycofaj się… Przeklnij Chrystusa”. Polikarp odpowiedział: “Oto osiemdziesiąt sześć lat służę Mu i nigdy mi nie uczynił krzywdy. Jak mógłbym obrazić mojego Króla i mojego Zbawiciela?

“A kiedy tamten nalegał…, Polikarp odparł: “Ponieważ uparłeś się, by mnie skłonić do przysięgania na szczęście Cezara, jak mówisz, i udawać, że nie wiesz, kim jestem, usłysz ode mnie szczerze: jestem chrześcijaninem. A jeśli chcesz poznać mądrość mojej religii, daj mi dzień i posłuchaj mnie. “Przekonaj lud” – odpowiedział prokonsul. “Z tobą czuję, że mogę dyskutować. Bo nauczyliśmy się okazywać szacunek należny władzom i sądom ustanowionym przez Boga, pod warunkiem, że nie odwrócą się przeciwko nam. Ale tym ludziom brakuje zbytnio godności, bym miał się im tłumaczyć.”

“Mam dzikie zwierzęta”, powiedział prokonsul, „rzucę cię im na pożarcie, jeśli się nie wyrzekniesz wiary”. „Zawołaj je”, odpowiedział Polikarp. – „Gardzisz bestiami? Upierasz się? Wydam cię na spalenie”. Polikarp mu powiedział: “Ty mi grozisz ogniem, który pali się godzinę i gaśnie. Ponieważ nie znasz ognia przyszłego sądu i wiecznej kary, która czeka grzeszników. Ale dlaczego zwlekasz? Czyń, co zamierzasz”.

Wszystko się potoczyło bardzo szybko, w mgnieniu oka ludzie popędzili do warsztatów i łaźni, by zebrać wiązki drewna… Gdy stos został wzniesiony, Polikarp pozbył się sam swego ubrania i zdjął pas. Chciał także rozwiązać sandały, czego zazwyczaj nie czynił, bo wierni śpieszyli się z pomocą… Ten wielki święty wzbudzał, na długo przed swoim męczeństwem, wielki szacunek.

Źródło: (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Rafał Arnáiz Barón (1911-1938), trapista hiszpański

Biorę dzisiaj pióro, aby moje słowa, odbijające się na białej kartce, służyły za wieczne uwielbienie błogosławionego Boga, sprawcy mojego życia, mojej duszy i mego serca. Chciałbym, żeby cały świat, z planetami, gwiazdami i niezliczonymi systemami gwiezdnymi był ogromną płaszczyzną, wypolerowaną i lśniącą, na której mógłbym napisać imię Boga. Chciałbym, żeby mój głos był potężniejszy od tysiąca grzmotów i mocniejszy od huku morza, oraz straszniejszy niż pomruk wulkanów — tylko po to, aby powiedzieć: Bóg! Chciałbym, żeby moje serce było równie wielkie, jak niebo, czyste jak serca anielskie, nieskazitelne jak serce gołębicy (Mt 10,16), aby w nim umieścić Boga! Ale skoro cała ta wielkość, o której marzysz, nie może stać się rzeczywistością, musisz zadowolić się odrobiną i samym sobą, chociaż jesteś niczym, bracie Rafale, ponieważ nawet nic powinno ci wystarczyć…

Dlaczego zamilknąć? Dlaczego to ukrywać? Dlaczego nie krzyczeć na cały świat i ogłosić cuda Boże na wszystkie cztery świata strony? Dlaczego nie mówić ludziom i tym, którzy chcą słuchać: widzicie, czym jestem? Widzicie, czym byłem? Widzicie, jak moja nędza tarza się w błocie? Ale to mało ważne; zachwyćcie się, mimo tego ja mam Boga. Bóg jest moim przyjacielem! Niech ziemia się rozstąpi, niech morze wyschnie ze zdumienia! Bóg mnie kocha, taką miłością, że gdyby cały świat to zrozumiał, wszystkie stworzenia oszalałyby i krzyczały ze zdumienia. I jeszcze mało tego. Bóg tak mnie kocha, że nawet aniołowie tego nie pojmują!

Wielkie jest miłosierdzie Boże! Kochać mnie, być moim przyjacielem, bratem, ojcem, mistrzem. Być Bogiem, a ja — być, czym jestem!… Jak nie zwariować, jak można żyć, jeść, spać, rozmawiać i rozprawiać ze wszystkimi?… Jakże jest to możliwe, Panie! Wiem, wytłumaczyłeś mi to: dzieje się tak przez cud Twojej łaski.

Źródło: Pisma duchowe, 04/03/1938 (© Evangelizo.org)

Autor: Męczeństwo świętych Perpetuy i Felicyty (początek III wieku)

Aresztowano młodych katechumenów i dwoje niewolników: Rewokata i Felicytę, Saturnina i Sekundulusa. Wśród nich była też Wibia Perpetua, wywodząca się ze znakomitego domu, starannie wychowana i wydana za mąż stosownie do swego stanu. Miała ona żyjących jeszcze rodziców, dwóch braci, z których jeden, tak jak i ona, był katechumenem oraz niemowlę przy piersi. Lat miała około dwudziestu dwóch. Odtąd ona sama będzie opowiadała, jak wyglądało jej męczeństwo; spisała je własnoręcznie tak, jak je znosiła. «Podczas gdy przebywaliśmy jeszcze z naszymi strażnikami, ojciec bardzo pragnął odwieść mnie od wiary i, powodowany miłością do mnie, nie ustawał w próbach zawrócenia mnie z obranej drogi. Wtedy to powiedziałam: „Ojcze, czy widzisz na przykład stojące tam oto naczynie, dzbanuszek, czy coś innego?” „Widzę” — odrzekł ojciec. „A czy możesz je nazwać inaczej niż tym, czym jest ono rzeczywiście?” „Nie, nie mogę” — odpowiedział. „Tak samo i ja nie mogę nazwać siebie inaczej, jak tylko tym, kim jestem faktycznie, a więc — chrześcijanką”.

Na dźwięk tego słowa ojciec mój zatrząsł się i rzucił się na mnie, jakby mi chciał oczy wydrzeć. Ale pobił mnie tylko dotkliwie i odszedł pokonany, razem ze swymi diabelskimi argumentami. Po tym wydarzeniu nie pokazywał się u mnie przez kilka dni. Dziękowałam za to Panu, bo dzięki nieobecności ojca mogłam nabrać nowych sił. W ciągu tych kilku dni udzielono nam chrztu. Duch mnie natchnął, abym w czasie chrztu nie prosiła o nic innego, tylko o dar wytrzymałości cielesnej.

Po kilku dniach wtrącono nas do najgłębszej części więzienia. Zrazu ogarnęło mnie przerażenie, ponieważ nigdy dotąd nie doświadczyłam takich ciemności… Dręczył mnie ponadto niepokój o moje dziecko… Dodawałam otuchy bratu i polecałam synka ich opiece. Smuciłam się, widząc, jak cierpią oni z mojego powodu. Te zgryzoty gnębiły mnie przez wiele dni. Wreszcie udało mi się uzyskać zezwolenie na to, by dziecko mogło pozostawać wraz ze mną w więzieniu. I natychmiast też odzyskałam siły, uwolniona od niepokoju i troski o dziecko, a więzienie nagle stało się dla mnie pałacem, tak że tylko tu chciałam przebywać, a nie gdzie indziej».

Źródło: § 2-3 (© Evangelizo.org)

Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. Łk 12, 1b-2

Człowiek nie może przecież oprzeć swego życia na czymś nieokreślonym, na niepewności albo na kłamstwie, gdyż takie życie byłoby nieustannie nękane przez lęk i niepokój. Można zatem określić człowieka jako tego, który szuka prawdy. św. Jan Paweł II (Fides et ratio)

W pierwszej chwili zobaczyłam te zgromadzone tłumy cisnące się na siebie – no teraz to pewnie już by takiej frekwencji nie było…

Pan Jezus dzisiaj bardzo wyraźnie mówi byśmy się nie bali, podkreślając, jak bardzo jesteśmy ważni dla Niego.

A my? Jakże często odsuwamy, odpychamy Prawdę – rozmijając się z prawdą, rozmieniając ją na drobne… Niedomówienia, zatajenia, półprawdy, kłamstwa… z wierzchu super makijaż, wszystko elegancko, uładzone, wyprasowane (nawet na kantkę 😉 ) – a pod spodem strupy… bida aż piszczy…

Przed Panem Bogiem jednak nic się nie ukryje, nic nie uda się przekręcić, przeinaczyć, zatuszować. Żadne fortele czy triki nie zwiodą Bożych oczu.

Czas więc zrzucić wszelkie kamuflaże, pozory, zasłony! Czas pozbyć się dwulicowości, sztuczności i wyrachowania!

Bądź sobą! Wyjdź z mroku swoich ograniczeń i kłamstw o sobie. Ogrzej się w blasku Bożej chwały, Bożej miłości i prawdy. Tutaj jest Twoje miejsce – przy Sercu Jezusa i Jego Mamy 💖

Bóg Cię odnalazł i przytula jak marnotrawnego syna. Stań przed Bogiem w prawdzie o sobie 🙏 Może zaboli przez chwilę, ale prawda Cię wyzwoli i pomoże porządkować chaos, który może już latami pogrążał Cię w ciemności.

Nie bój się! Jesteś cenny w Bożych oczach 💖

Prawdziwie pięknego dnia 😇 ❤️+

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Kto nie zna Boga, chociaż miałby wielorakie nadzieje, w gruncie rzeczy nie ma nadziei, wielkiej nadziei, która podtrzymuje całe życie (por. Ef 2, 12). Prawdziwą, wielką nadzieją człowieka, która przetrwa wszelkie zawody, może być tylko Bóg – Bóg, który nas umiłował i wciąż nas miłuje “aż do końca”, do ostatecznego “wykonało się!” (por. J 13, 1; 19, 30).

Kogo dotyka miłość, ten zaczyna intuicyjnie pojmować, czym właściwie jest “życie”. Zaczyna przeczuwać, co znaczy słowo nadziei, które napotkaliśmy w obrzędzie Chrztu: od wiary oczekuję “życia wiecznego” – prawdziwego życia, które całkowicie i bez zagrożeń, w całej pełni, po prostu jest życiem. Jezus, który powiedział o sobie, że przyszedł na świat, abyśmy mieli życie i mieli je w pełni, w obfitości (por. J 10, 10), wyjaśnił nam także, co oznacza “życie”: “A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa” (J 17, 3). Życia we właściwym znaczeniu nie mamy dla siebie ani wyłącznie z samych siebie: jest ono relacją. Życie w swojej pełni jest relacją z Tym, który jest źródłem życia. Jeśli pozostajemy w relacji z Tym, który nie umiera, który sam jest Życiem i Miłością, wówczas mamy życie. Wówczas “żyjemy”.

Źródło: Encyklika „Spes Salvi”, 27 (© Libreria Editrice Vaticana)