Łk 11, 37-41

Zaproszony Pan Jezus przychodzi na własnych warunkach – tak, jak chce. To przecież On jest Bogiem i może łamać wszelkie utarte normy i stereotypy.

A my ciągle zbyt mocno skupiamy się na literze prawa, na detalach, na powierzchowności, na tym, co zewnętrzne. Często w swoim pedantycznym, a może wręcz sterylnym podejściu do pewnych sfer życia, gubimy sens, wartość i radość życia. Przywiązanie do tylko nam znanego porządku może okaleczać i niszczyć nasze rodziny, relacje, znajomości, aż wyniszczy i zakłamie całe wnętrze… – bo ktoś kubeczek w innym miejscu postawi, skarpety nie w tej szufladzie, co trzeba, a może nawet, o zgrozo, nie od tej pary! 

Można by mnożyć te przykłady naszych zupełnie absurdalnych manier czystości i ładu. Nie, żebym miała coś przeciwko ogólnie przyjętemu porządkowi ;), ale to przecież prawo jest dla człowieka, a nie człowiek ma być niewolnikiem praw i zasad.

Nieumyte ręce nijak nie przeszkodzą nam w kontakcie z Panem Bogiem, choć oczywiście mogą zaszkodzić naszemu zdrowiu, szczególnie teraz, kiedy wirus coraz mocniej się rozkręca. 

Może warto dzisiaj zwrócić większą uwagę na swoje wnętrze, oczywiście nie zaniedbując i nie bagatelizując zaleceń sanitarnych na ten czas. Pan Jezus patrzy na nasze serca i dusze, więc zatroszczmy się o nie, byśmy mogli piękni i czyści przybliżać się do Bożych obietnic.

Błogosławionej nocy ❤️+

Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Łk 11, 40

Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mógłbym nawet nazwać miłością. św. Jan Paweł II

“Nie wszystko złoto co się świeci”, jeśli patrzysz tylko na opakowanie, możesz się pomylić… jeśli trzymasz się sztywno ustalonych reguł, a nie widzisz człowieka i jego problemu, masz tylko szczątkowy obraz…

Nie może pochodzić od Boga to, co plugawi, niszczy i zabija! Nie może być Boże to, co odbiera dziecku ojca, lub matkę, co zmusza rodziny do życia w rozłące, co odbiera tożsamość i spycha na margines, co pozbawia relacji i więzi, co daje tylko substytut szczęścia – może i na bogato, ale przecież nie da się wszystkiego kupić za pieniądze…

Pan Bóg nikogo nie odtrąci, nikomu nie odmówi swojej łaski. Nie zasłaniaj się więc dekretami, przepisami, formułami, szablonami – żyj z Bogiem, żyj w Bogu, a On zatroszczy się o WSZYSTKO 😍

Coraz więcej próśb o modlitwę – coraz więcej nas choruje, niedomaga w różnych przestrzeniach życia… Nie dajmy się temu strachowi, który paraliżuje ciało i umysł! Walczmy o swoje nieśmiertelne dusze, pamiętając, że uzdrowienie i prawdziwa wolność jest TYLKO w Jezusie Chrystusie! Wspierajmy się jak to tylko jest możliwe, bo dobre słowo, zainteresowanie i modlitwa, naprawdę mogą podnosić do życia.

Na dobre zmiany jest zawsze świetna pora 🙂

Zapraszam Cię Duchu Święty, zapraszam Cię Niepokalana Panienko! Pomóżcie mi przemieniać moje płytkie i małostkowe przywiązania, zastępując je pokojem i radością płynącymi z wnętrza Bożego Serca. Panie Jezu, przemieniaj mnie w siebie, bym umiała patrzeć głębiej, bym nie skupiała się na skorupce i opakowaniu, ale dostrzegała bogactwo i piękno ukryte pod łachmanami i brudem, zakryte goryczą wielkiego cierpienia, zwątpienia i poczucia opuszczenia. Pozwól mi z całą szczerością spojrzeć na swoje wnętrze i wyzbywać się wszystkiego co oddala mnie od Twojej miłości. Amen!

Błogosławionego dnia ❤️+

Autor: Św. Alfons-Maria Liguori (1696-1787), biskup i doktor Kościoła

Pojmijmy to dobrze, nasze serce będzie należało całkowicie do Boga do dnia, kiedy oddamy Mu całkowicie naszą wolę i zapragniemy jedynie tego, czego On chce. Ten Bóg zresztą pragnie jedynie naszego dobra i szczęścia. „Chrystus umarł – powiedział apostoł Paweł – by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,8-9). Jezus zechciał umrzeć za nas; co mógł zrobić więcej, aby zdobyć naszą miłość i stać się jedynym Panem naszego serca? Do nas zatem należy pokazanie niebu i ziemi, przykładem naszego życia i śmierci, że nie należymy już do siebie, ale jesteśmy całkowicie zdobyci przez Boga i tylko Jego samego.

Jakże Bóg pragnie ujrzeć serce prawdziwie Mu oddane! Czy nie kocha go żarliwą miłością? Jakich dowodów czułości mu nie składa, nawet na ziemi! Jakich dóbr, jakiego szczęścia, jakiej chwały mu nie szykuje w niebie! […]

Wierne dusze! Idźmy na spotkanie Jezusa. Jeśli ma szczęście posiadania nas, to my mamy szczęście posiadania Jego. Wymiana jest dużo korzystniejsza dla nas, niż dla Niego. „Tereso –powiedział Pan pewnego dnia do tej świętej [z Avila] – aż dotąd nie byłaś całkowicie moja; teraz, kiedy do mnie należysz, wiedz, że Ja jestem cały twój”… Bóg płonie ogromnym pragnieniem zjednoczenia się z nami, ale i my musimy zadbać o zjednoczenie z Bogiem.

Źródło: Szósta mowa na nowennę Bożego Narodzenia (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Rafał Arnáiz Barón (1911-1938), trapista hiszpański

Bóg znajduje się w sercu wolnym od przywiązań, w ciszy i modlitwie, w cierpieniu jako dobrowolnej ofierze, w pustce świata i jego stworzeniach. Bóg jest w krzyżu i dopóki nie umiłujemy krzyża, nie ujrzymy Go, nie poczujemy go. Zamilknijcie, ludzie, którzy nie przestajecie hałasować!

Ach, Panie, jakże jestem szczęśliwy w moim zaciszu, jakże Cię kocham w mojej samotności, jakże chciałbym ofiarować Ci to, czego już nie posiadam, bo wszystko dałem Tobie! Poproś mnie, Panie. Ale co mogę Ci ofiarować? Moje ciało już posiadasz, jest Twoim; moja dusza, Panie, do kogo wzdycha, jeśli nie do Ciebie, abyś ostatecznie ją wziął? Moje serce jest u stóp Maryi, płaczące z miłości, niepragnące nic więcej, prócz Ciebie. Moja wola: czy przypadkiem, Panie, pragnę to, co Ty pragniesz? Powiedz mi to, powiedz mi Panie, jaka jest Twoja wola, a ja dostosuję moją. Kocham wszystko, co mi posyłasz i dajesz, zarówno zdrowie, jak i chorobę, równie dobrze bycie tu, jak i tam, tę rzecz lub inną; weź moje życie, Panie, kiedy tylko zechcesz. Jakże nie być szczęśliwym w taki sposób?

Gdyby świat i ludzie wiedzieli. Ale nie dowiedzą się: są zbyt zajęci swoimi sprawami, ich serca są pełne rzeczy, które nie są Bogiem. Świat żyje dla ziemskiego kresu, ludzie marzą o tym życiu, w którym wszystko jest marnością i w ten sposób nie mogą znaleźć prawdziwego szczęścia, jakim jest miłość Boża. Być może można pojąć to szczęście, ale żeby je odczuć, to niewielu zapiera się samych siebie i bierze krzyż Jezusa (Mt 16,24), nawet wśród ludzi konsekrowanych. Panie, do jakich rzeczy dopuszczasz! Twoja mądrość wie, co robi. Trzymaj mnie w Twoje dłoni i nie pozwól, aby moja stopa się pośliznęła, bo prócz Ciebie, kto mi przyjdzie z pomocą? A „jeżeli Pan domu nie zbuduje” (Ps 127,1)… Ach, Panie, jakże Cię kocham! Aż do kiedy, Panie?

Źródło: Pisma duchowe, 04/03/1938 (© Evangelizo.org)