Słuchaj, Izraelu, Pan Bóg nasz jest jedynym Panem.  Mk 12, 29b

Na wiele sposobów usiłuje się zagłuszyć głos Boga w ludzkich sercach, a Jego samego uczynić “wielkim nieobecnym” w kulturze i społecznej świadomości narodów. św. Jan Paweł II

Chyba ciągle zbyt mocno skupiamy się na zmysłowym pojmowaniu świata. Emocje towarzyszą nam w każdej przestrzeni życia, czy to w domu, w pracy, w szkole. Byle błahostka potrafi człowieka wybić z właściwych, Bożych torów, by wykrzywić i przeinaczyć każdy dzień.

Strasznie sobie komplikujemy życie, bo niestety zbyt często nie słuchamy siebie nawzajem. Dopiero kiedy przychodzi jakieś wielkie załamanie, jakiś potężny kryzys, uzmysławiamy sobie, że przecież docierały już nieme krzyki rozpaczy, które jednak wszechobecny hałas i pęd życia zagłuszał i spychał na dalszy plan. A potem przychodzi załamywać ręce i gdybać w nieskończoność…

Pomyśl dzisiaj jak bardzo krzywdzisz Pana Boga swoim brakiem miłości, swoim ociąganiem się, opieszałością, ciągłą pretensjonalnością i wymaganiami. Pomyśl, jak często stawiasz się na miejscu Pana Boga, jednocześnie zabraniając Jemu dostępu do siebie. Jak często zamykasz się na zbawczą moc Jego Bożego Ducha, a oczekujesz nie wiadomo czego, bo przecież Ci się należy… A co należy się Twojemu Bogu?!

Wróć do korzeni. Wróć do początku. Postaraj się wyciszyć i słuchaj co Pan Bóg do Ciebie mówi. Zostaw wszystkie “ALE”, wszystkie “wczoraj” i “jutro”. Słuchaj DZISIAJ, TERAZ.

“Mów Panie, bo sługa Twój słucha”.

Błogosławionej niedzieli 💓+

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Polecam pod szczególną rozwagę…

Miłość jest tym, co odmierza ostatecznie wartość naszych uczynków, nawet tych najzwyklejszych. Toteż Święty Benedykt wskazuje jako pierwsze „narzędzie” miłości Boga: „Przede wszystkim kochać Pana z całej duszy, z całego umysłu, z całego serca”. Może też nam powiedzieć: „”Umieść miłość w swoim sercu ponad wszystko; niech miłość tobą kieruje i prowadzi cię w twoich działaniach; to miłość ma włożyć w twoje ręce wszystkie inne narzędzia dobrych uczynków, to ona sprawi, że najnieznaczniejsze szczegóły twojego dnia nabiorą wielkiej wartości. Małe rzeczy, mówi św. Augustyn, są nieznaczne w sobie, ale stają się wielkie dzięki wiernej miłości, która je wykonała (De doctrina christiana 1.IV, rozdz 18)…

Ideał, do którego powinniśmy dążyć…, to dokładność miłości, a nie skrupuły czy obawa pomyłki albo pragnienie powiedzenia: „Oby nigdy mnie nie złapano na błędzie”, bo to jest pycha. Z serca tryska życie wewnętrzne, a jeśli je posiadacie, to staracie się wypełniać z miłości wszelkie zalecenia, z czystą intencją i wielką starannością…

Prawdziwa wartość rzeczy znajduje się w stopniu jedności, jaką jej nadajemy z Chrystusem dzięki wierze i miłości. Wszystko trzeba wykonać, ale z miłości do Ojca niebieskiego i w jedności, przez wiarę, z naszym Panem. Nigdy nie zapomnijmy: źródło wartości naszych uczynków znajduje się w naszej jedności z Chrystusem Jezusem, dzięki łasce, w miłości, z jaką wykonujemy nasze dzieła. W tym celu, jak mówi św. Benedykt, musimy skierować naszą intencję do Boga przed każdym dobrym zamiarem, z wielką intensywnością wiary i miłości.

Źródło: „Narzędzia dobrych uczynków” (© Evangelizo.org)

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Historia miłości między Bogiem a człowiekiem polega właśnie na fakcie, że ta wspólnota woli wzrasta w jedności myśli i uczuć, i w ten sposób nasza wola i wola Boga stają się coraz bardziej zbieżne: wola Boża przestaje być dla mnie obcą wolą, którą narzucają mi z zewnątrz przykazania, ale staje się moją własną wolą, która wychodzi z fundamentalnego doświadczenia tego, że w rzeczywistości Bóg jest mi bardziej bliski niż ja sam (św. Augustyn). W konsekwencji wzrasta nasze oddanie Bogu i Bóg staje się naszą radością (por. Ps 73[72], 23-28)…

Dzięki temu staje się możliwa miłość bliźniego w sensie wskazanym przez Biblię, przez Jezusa. Miłość bliźniego polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie może nawet nie znam lub do którego nie czuję sympatii. Taka miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy jej punktem wyjścia jest intymne spotkanie z Bogiem, spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które pobudza także uczucia. Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko jedynie moimi oczyma i poprzez moje uczucia, ale również z perspektywy Jezusa Chrystusa. Jego przyjaciel jest moim przyjacielem… Patrzę oczyma Chrystusa i mogę dać drugiemu o wiele więcej niż to, czego konieczność widać na zewnątrz: spojrzenie miłości, którego potrzebuje.

Źródło: Encyklika „Deus caritas est” § 17 – 18

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

Chwalebna i najdroższa Matko, pani Królowo, Twoja niegodna Katarzyna, służąca i niewolnica sług Jezusa Chrystusa, piszę do Ciebie w Jego drogocennej krwi, z pragnieniem ujrzenia w Tobie prawdziwej córki i wybranej oblubienicy Boga […]

Błagam Cię usilnie w imię Jezusa Chrystusa, byś poświęciła całe swe serce, całą duszę, wszystkie siły na miłość i służbę temu łagodnemu i drogiemu Ojcu, temu Oblubieńcowi, który jest Bogiem, najwyższą i odwieczną Prawdą, który tak nas umiłował, nie będąc kochanym. Tak, żadne stworzenie się nie oprze, niezależnie od swojej rangi, godności i potęgi: czyż wszelkie chwały świata nie są próżne, nie przemijają jak wiatr? Niech żadne stworzenie nie oddala się od tej prawdziwej miłości, która jest chwałą, życiem, szczęściem duszy; a wtedy pokażemy, że jesteśmy wiernymi oblubienicami. A także, kiedy dusza kocha jedynie swojego Stworzyciela, nie pragnie niczego poza Nim. To, co kocha, co czyni to dla Niego, a nienawidzi tego, co widzi poza Jego wolą, jak ułomności, grzechy, niesprawiedliwości. Święta nienawiść, którą żywi do grzechu, jest tak silna, że dusza wolałaby raczej umrzeć, niż wyprzeć się wiary, jaką pokłada w swoim odwiecznym Oblubieńcu.

Bądźmy wierne, krocząc śladami Jezusa ukrzyżowanego, brzydząc się ułomnością, poślubiając cnotę, czyniąc wielkie rzeczy dla Niego.

Źródło: List 36 do królowej Neapolu, Joanny I

Łk 14, 1. 7-11

Jeszcze o służbie, pomocy i ucztowaniu 😊 Komentarz do dzisiejszej Ewangelii z mojego archiwum 📘

Przypowieść o zaproszonych gościach nie jest historią o dobrych manierach, ani lekcją savoir vivre’u, lecz jest kolejnym ukazaniem prawa miłości i dobrą nowiną o zbawieniu.

Chrystus zaprasza cię na ucztę Baranka. Przydzielił i wyznaczył już miejsca, dla każdego imiennie wg własnego upodobania. To zaproszenie jest ogromną łaską i przywilejem. Czy jesteś gotowy aby przybyć i zająć stosowne miejsce? Czy potrafisz tak kochać, aby z pokorą, z uniżeniem, zostawiając własne plany i ambicje, oddać siebie – swój cenny czas i dostrzec potrzebującego człowieka, który żyje obok ciebie? On też jest zaproszony!

Może pobłądził – może z niedostatku, albo zbytku stracił z oczu to co najważniejsze. Może mówi, że nic już nie ma sensu, że choroba bardzo dokucza, że wszystko „do bani”, że nic już nie cieszy. A może nie potrafi już zaufać drugiemu człowiekowi, wszędzie doszukuje się podstępu i boi kolejnej porażki. Rozejrzyj się! Tylko ty możesz pomóc temu konkretnemu bliźniemu!

Przyprowadź go na ucztę Baranka i bądź autentycznym świadkiem Chrystusa ustępując mu pierwszeństwa. Sam Jezus dostrzeże twoją miłość i zaangażowanie. Na oczach wszystkich zawoła cię po imieniu i zaprosi bliżej, do radości i światła Swojej chwały.

Boże Ojcze proszę Cię, posyłaj Twojego Ducha, obdarzaj mnie potrzebnymi darami i łaskami, abym pomimo mojego utrudzenia i ułomności, potrafiła mądrze, roztropnie i szczerze odnajdywać miejsce, które dla mnie wyznaczyłeś. Abym nie zważając na okoliczności i czas, bez szemrania i w pokorze umiała nieść Ciebie innym, ustępując – nawet kiedy wydaje mi się, że moje racje i „mądrości” są słuszne. Jezu ufam Tobie!

Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony. Łk 14, 11

Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie. św. Jan Paweł II

Dzisiejsza Ewangelia mocno mną potrząsa…Tak wiele w moim serce różnych pragnień, dobrych pragnień, tak wiele chciałabym zrobić, by jeszcze goręcej innym posłużyć – a tymczasem mam wrażenie, że ktoś nieustannie okrada mnie z czasu, że te moje wszystkie codzienne obowiązki i powinności odciągają mnie od tych wyższych celów, wręcz przeszkadzają mi w ich realizacji…

Oj wciąż wielka jest moja pycha… bo ja bym chciała… a Boży plan może być inny…

Potrząsaj mną Boże, bo zaraz zacznę gonić własny ogon, myśląc, że tak trzeba, że Ty tego pragniesz, że muszę być we wszystkim najlepsza, że muszę te wszystkie obowiązki sama ogarniać…. Potrząsaj mną Jezu… i ucz mnie szukać tych ostatnich miejsc, pokazuj jak jeszcze mocniej opierać się na Tobie, na Twoim Słowie, jak realizować Boże marzenia, Boże plany na moje życie. Potrząsaj mną Duchu Święty, bym prawdziwie mogła być użytecznym narzędziem w Bożych rękach.

Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje według Serca Twego!

Autor: Bł. Maria Eugeniusz od Dzieciątka Jezus (1894-1967) karmelita, założyciel Instytutu Notre-Dame de Vie

Kontemplacja nadprzyrodzona jest darmowym darem Bożego miłosierdzia. Tylko Bóg może wprowadzić w czyn dary Ducha Świętego, które ją wytwarzają, doskonaląc wiarę w jej wykonywaniu. […]

Pokora sama może twierdzić, aby przyciągnąć dary Bożego miłosierdzia, bo Bóg opiera się pysznym i daje swoją łaskę pokornym. Aby osiągnąć kontemplację, pokorna postawa będzie bardziej przydatna niż najbardziej gwałtowne wysiłki. Ta postawa pokory będzie polegała praktycznie na „stawaniu jak ubodzy potrzebujący w obecności wielkiego i bogatego monarchy”, na sprowadzaniu się do skromnych form modlitwy czynnej i czekaniu tam w cierpliwej i spokojnej pracy, aż Bóg podniesie nas do modlitwy biernej: „Jeśli cię kto zaprosi na ucztę – mówi nasz Pan – nie zajmuj pierwszego miejsca, lecz ostatnie, aby gdy przyjdzie gospodarz, mógł ci powiedzieć: »Przyjacielu, przesiądź się wyżej!«, i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”. (Łk 14, 8-11) Ewangeliczna przypowieść odnosi się co do joty do życia modlitwy: aby zasłużyć na wyniesienie do kontemplacji, trzeba pokornie postawić się na ostatnim miejscu wśród duchowych. W tym ostatnim miejscu dobrze jest pragnąć najwyższych i najszybszych środków do osiągnięcia doskonałego zjednoczenia, ale wystrzegać się wszelkich zarozumiałych wysiłków, aby je samemu uzyskać. […]

Taka była doskonała modlitwa Dziewicy Maryi, całej oświeconej i rozpalonej boskim ogniem, ale której spokojna i żarliwa wiara zdawała się ignorować posiadane bogactwa, aby coraz bardziej zagłębiać się w świetlisty cień Ducha Świętego, który Ją ogarniał i przenikał.

Źródło: Wiara i nadprzyrodzona kontemplacja (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Faustyna Kowalska (1905-1938), zakonnica

O pokoro, piękny kwiecie, widzę, jak mało dusz cię posiada – czy dlatego, że jesteś taka piękna, a zarazem trudna do zdobycia? O tak, i jedno i drugie. Sam Bóg w niej znajduje upodobanie. Nad duszą pokorną są uchylone śluzy niebieskie i spływa na nią ocean łask. Och, jak piękna jest dusza pokorna; z jej serca wznosi się jak z kadzielnicy woń bardzo miła, przebija obłoki, dosięga Boga samego i napełnia radością Jego Najświętsze Serce. Takiej duszy Bóg niczego nie odmawia; taka dusza jest wszechwładna, ona wpływa na losy całego świata. Bóg taką duszę wywyższa aż do Swego tronu. Im ona więcej się uniża, tym Bóg więcej się ku niej skłania, podąża za nią ze swymi łaskami i towarzyszy jej w każdym momencie Swą wszechmocą. Taka dusza jest najgłębiej z Bogiem zjednoczona.

O pokoro, zakorzeń się głęboko w całej mojej istocie. O Dziewico najczystsza i najpokorniejsza, dopomóż mi zdobyć głęboką pokorę. Teraz rozumiem, dlaczego jest tak mało świętych, bo mało dusz jest prawdziwie i głęboko pokornych.

Źródło: Dzienniczek, § 1306

Autor: Bł. Gweryk z Igny (ok. 1080-1157), opat cysterski

Przedwieczny i niewidzialny Stworzyciel świata, szykując się do zbawienia całego rodzaju ludzkiego, który, przez wieki, był poddany twardym prawom śmierci, „w tych ostatecznych dniach” (Hbr 1,2) raczył stać się człowiekiem…, aby odkupić w swej łaskawości tych, których skazał w sprawiedliwości. Jednakże, by ukazać głębię swej miłości dla nas, nie tylko stał się człowiekiem, ale człowiekiem ubogim i pokornym, żeby zbliżając się do nas w swoim ubóstwie, dał nam udział w Jego bogactwie (2 Kor 8,9). Stał się tak ubogim dla nas, że nie miał miejsca, by „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20).

Przyjmował zaproszenia na uczty nie dla nieumiarkowanego pociągu do uczt, ale by tam nauczać o zbawieniu i wzbudzać wiarę. Tam napełniał współbiesiadników światłem, czyniąc cuda. Tam, słudzy, którzy pracowali w domu i nie mieli okazji iść do Niego, mogli usłyszeć słowo zbawienia. Ponieważ On nie gardził nikim, każdy był godzien Jego miłości, bo „miłuje wszystkie stworzenia, niczym się nie brzydzi, co uczynił” (Mdr 11,24).

Żeby dokonać dzieła zbawienia, Pan wszedł zatem do domu faryzeusza w dzień szabatu. Uczeni w Piśmie i faryzeusze obserwowali Go, by móc Go upomnieć, żeby, jeśli uzdrowiłby chorego na wodną puchlinę, mogli Go oskarżyć o przekroczenie Prawa, a jeśli by go nie uzdrowił – o słabość lub brak pobożności… W najczystszym świetle Jego słowa prawdy ujrzeli, jak rozproszyły się ciemności ich kłamstw.

Źródło: Kazanie (© Evangelizo.org)

Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?» Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. Łk 14, 3-4

Miłość jest tym, co stanowi o doskonałości moralnej człowieka, jego podobieństwie do Boga. św. Jan Paweł II

Winniśmy być dobrzy i wrażliwi o każdej porze dnia i nocy, i w każdy dzień tygodnia 🙂

Pewnie, że to bardzo trudne zadanie, zwłaszcza kiedy zewsząd słychać szemranie, wątpliwości czy niewyszukane, wulgarne słowa… Jednak wpatrując się w umęczone oblicze Ukrzyżowanego Chrystusa, trzeba nam pamiętać, że Pan Jezus nikomu nie ubliżył, na nikogo nie wrzeszczał, nie knował, nie obmawiał i nikomu nie podcinał skrzydeł, ale do końca patrzył z miłością i litością na swoich oprawców “Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34a).

Nie dajmy się wkręcać w przepychanki słowne i nie schodźmy do poziomu rynsztoka, bo to nijak się ma do nauczania Chrystusa.

Czujmy się odpowiedzialni jedni za drugich. W wytrwałej i gorliwej modlitwie przynośmy o każdym czasie, tych co gorzej się mają, tych co nie widzą swoje biedy, swojej wodnej puchliny – co wciąż potęguje ich pragnienie, którego niestety nie potrafią niczym zaspokoić, aby mogli dostąpić łaski uzdrowienia, oczyszczenia, łaski przemiany życia w Jezusie Chrystusie.

Warto o tym pamiętać, szczególnie wtedy, gdy wyprowadzeni z równowagi będziemy chcieli pozbawiać kogoś godności , czy w jakikolwiek sposób ograbiać innego człowieka z możliwości doświadczenia miłosiernej Bożej miłości.

Duchu Boga Ojca, Duchu Jezusa Chrystusa, Duchu Święty, prowadź, uwrażliwiaj, uzdalniaj, dotykaj, uzdrawiaj!

Dobrego dnia 💓+