Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Właśnie dlatego, że w świecie, który Bóg tak umiłował, „że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16), istnieje grzech, Bóg, który „jest miłością” (1 J 4, 16), nie może objawiać się inaczej niż jako miłosierdzie. Miłosierdzie odpowiada nie tylko najgłębszej prawdzie owej miłości, jaką jest Bóg (i która jest Bogiem), ale także całej wewnętrznej prawdzie człowieka i świata, który jest jego doczesną ojczyzną… I dlatego też Kościół wyznaje i głosi nawrócenie. Nawrócenie do Boga zawsze polega na odnalezieniu miłosierdzia, czyli owej miłości, która cierpliwa jest i łaskawa (por. 1 Kor 13, 4)… miłości, której „Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa” (2 Kor 1, 3) jest wierny aż do ostatecznych konsekwencji w dziejach przymierza z człowiekiem: aż do krzyża – czyli do śmierci i zmartwychwstania swojego Syna. Nawrócenie do Boga jest zawsze owocem „odnalezienia” tego Ojca, który „bogaty jest w miłosierdzie” (Ef 2,4).

Prawdziwe poznanie Boga miłosierdzia, Boga miłości łaskawej, jest stałym i niewyczerpalnym źródłem nawrócenia, nie tylko jako doraźnego aktu wewnętrznego, ale jako stałego usposobienia, jako stanu duszy. Ci, którzy w taki sposób poznają Boga, w taki sposób Go „widzą”, nie mogą żyć inaczej, jak stale się do Niego nawracając. Żyją więc in statu conversionis – a ten stan wyznacza najgłębszy nurt pielgrzymowania każdego człowieka na ziemi in statu viatoris.

Jak widać, Kościół wyznaje miłosierdzie Boga objawione w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym nie tylko słowem swego nauczania, ale nade wszystko najgłębszym pulsem życia całego Ludu Bożego. A przez to świadectwo życia Kościół spełnia właściwe Ludowi Bożemu posłannictwo, które jest uczestnictwem i poniekąd kontynuacją mesjańskiego posłannictwa samego Chrystusa.

Źródło: Encyklika „Dives in Misericordia” § 13 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Gertruda z Helfty (1256-1301), mniszka benedyktyńska

Gertruda zrozumiała, że za każdym razem, kiedy człowiek poleca się Bogu, modląc się o zachowanie od grzechu, jeśli nawet tajemny zamysł Boga pozwoli, by poważnie zawinił, to w tym upadku będzie mu dana boża łaska jak kij, którym można się podeprzeć, by powrócić łatwiej do pokuty…

Ujrzała się przy Panu, prosząc o błogosławieństwo. Kiedy je otrzymała, zdawało się jej, że w zamian Pan ją prosił, bo Go pobłogosławiła. Przez to pojęła, że człowiek błogosławi Pana za każdym razem, kiedy wewnętrznie żałuje za każdą winę, jaką popełnia wobec swego Stwórcy, i prosi Go o pomoc, by go od niej zachować. Pod tym błogosławieństwem Pan niebios skłonił się głęboko z wdzięcznością, objawiając, że sprawia Mu to ogromną przyjemność, jakby z tego pochodziło jego własne szczęście.

Innym razem, wobec trudności pewnego zadania, powiedziała do Ojca: „Panie, ofiaruję Ci tę pracę przez Twego jedynego Syna, w cnocie Ducha Świętego, dla Twojej wiecznej chwały”. Łaska światła objawiła jej skuteczność tych słów do takiego stopnia, że każda ofiara złożona w takiej intencji nabierała okazale wielką wartość, przekraczającą wszelkie wartości ludzkie i stając się przyjemną Bogu Ojcu. Jak każdy przedmiot jawi się zielony, kiedy spogląda się na niego przez zielone szkiełko, albo czerwony, jeśli szkiełko jest czerwone, podobnie nic nie jest bardziej nieskończenie słodkie i przyjemne Bogu Ojcu jak to, co jest Mu ofiarowane przez Jego jedynego Syna.

Źródło: Herold, księga III (© Evangelizo.org)

Autor: Anonimowy autor syryjski z VI wieku

Miłość Boga, wychodząca na poszukiwanie grzeszników, jest nam głoszona przez grzesznicę. Bo powołując ją, cała nasza rasa otrzymuje zaproszenie Chrystusowe do miłości; a w jej osobie On przyciąga wszystkich grzeszników do przebaczenia. Przemawiał tylko do niej; ale całe stworzenie jest zaproszone do Jego łaski…

Któż by się nie wzruszył miłosierdziem Chrystusa, który, aby ratować grzesznicę, przyjął zaproszenie faryzeusza? Ze względu na nią, spragnioną przebaczenia, On zechciał być głodnym przy stole Szymona faryzeusza, skoro pod postacią stołu chleba, przygotował grzesznicy stół skruchy…

Ażeby było podobnie i dla ciebie to bądź świadomy ogromu twego grzechu, ale jeśli wątpisz w przebaczenie, bo ten grzech tak ci się wydaje wielki, to bluźnisz przeciw Bogu i sobie wyrządzasz krzywdę. Bo jeśli On obiecał przebaczenie grzechów, niezależnie od ich ilości, to powiesz Mu, że w to nie wierzysz i oznajmisz: „Mój grzech jest zbyt wielki, byś go odpuścił. Nie możesz mnie uzdrowić z moich chorób”? Tu zatrzymaj się i zawołaj za prorokiem: „Zgrzeszyłem przeciw Tobie, Panie” (Ps 51,6). Wkrótce On ci odpowie: „Ja przeszedłem ponad twoim grzechem; nie umrzesz”. Jemu cześć od nas wszystkich, na wieki wieków. Amen.

Źródło: Anonimowe homilie o jawnogrzesznicy, 1, 4.5.19.26.28 (© Evangelizo.org)

J 19, 25-27

(z mojego archiwum)

Ta scena spod krzyża jest niezmiernie bolesna, ale też niosąca nadzieję dla całego świata. W obliczu śmierci Jezus powierza swoją Matkę pod opiekę swego ukochanego ucznia Jana, z którym każdy z nas może i powinien się utożsamiać, wcześniej mówiąc Maryi, że oto zyskuje nowego syna. Taka można powiedzieć niewielka pociecha dla Serca Matki udręczonego współcierpieniem męki i konania jedynego dziecka.

Żadne słowa nie oddadzą bólu i dramatu, który wtedy się rozgrywał, i który niestety ciągle trwa… Czy dzisiaj na nowo nie krzyżujemy Jezusa?! Każde sprzeniewierzenie się Bożemu prawu i Bożej woli ponawia okropieństwo Golgoty. A jednak Jezus mimo ewidentnych i rażących występków, mimo grzechu i bagna, w którym utknąłeś i czasem nie chcesz z niego wyjść, oddaje Ci swoją Mamusię za Matkę. To cud Miłości Krzyża, Miłości ofiarnej, bezwarunkowej i nieprzemijającej.

Maryjo, Matko Bolejąca, współczująca i utożsamiająca się z cierpieniem każdego danego Ci pod opiekę dziecka, jakże ciągle jesteś udręczona…

Dziękuje Ci Dobry Boże za każdy krzyż, który mimo buntu i niezrozumienia staram się nieść z godnością. Dziękuję, bo wiem i czuję, że nie jestem sama, że zawsze pod krzyżem moich ograniczeń i słabości mogę przytulić się do czułej i zatroskanej Matki mojego Boga, do mojej Mamy Maryi.

Dzień 2

Święty Ojcze Pio, ty zachęcałeś małodusznych do porzucenia lęku i uznania się za najszczęśliwszych, gdy «staną się godni tego, by uczestniczyć w bólach Boga-Człowieka«, by «wierzyli, że to nie opuszczenie, ale wielka miłość Boga», ośmielony przykładem twojej ufności wobec Boga, proszę o wstawiennictwo w mojej intencji…, którą ci przedkładam.

Ojcze nasz… Zdrowaś… Chwała Ojcu…

Chrystus podczas swojego życia doczesnego z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, i został wysłuchany dzięki swej uległości. A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. Hbr 5, 7-8

Nie bójcie się tajemnicy Boga. Nie bójcie się Jego miłości. św. Jan Paweł II

Płacz nie jest oznaką słabości. Można płakać z bólu i cierpienia, bezradności, bezsilności, ale można też cieszyć się do łez 😊 Płacz oczyszcza i uwalnia, zawsze stawia człowieka w pokorze przed Tym, który mimo Swej Boskiej natury również zapłakał…

Stań dziś pod Krzyżem z Bolejącą Matką Jezusa. Zapłacz, przytul się i współczuj…

“Oto Matka Twoja”

Autor: Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673-1716), kaznodzieja, założyciel wspólnot religijnych

Nabożeństwo maryjne to jest drogą łatwą, krótką, doskonałą i pewną, wiodącą do zjednoczenia z Panem naszym, co stanowi doskonałość chrześcijańską. Jest ono drogą łatwą, którą Jezus Chrystus utorował sam, do nas przychodząc, i na której brak przeszkód, by do Niego dojść.

Można wprawdzie osiągnąć zjednoczenie z Bogiem inną też drogą, ale wtedy nie obędzie się bez liczniejszych krzyży, ciężkich umartwień i o wiele większych przeszkód, trudnych do przezwyciężenia. Dusza przechodzi wówczas przez ciemne noce, przez walki i nadzwyczajne cierpienia, przez urwiska, przez ciernie i straszne pustkowia. Droga Maryi zaś jest łagodniejsza i spokojniejsza.

Prawda, że i tu trzeba staczać ciężkie walki i przezwyciężać wielkie opory. Ale ta Dobra Matka i Pani zawsze jest przy swoich wiernych sługach, by im oświecać ciemności, pouczać w wątpliwościach, umacniać w chwilach trwogi, podtrzymywać w walkach i trudnościach – tak, że ta dziewicza droga do Jezusa Chrystusa w porównaniu z drogami innymi jest naprawdę drogą róż i miodu.

Źródło: Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, § 152 (http://louisgrignion.pl/)

Autor: Św. Albert Wielki (ok. 1200-1280), dominikanin

Istnieją dwie osie nieba, wokół których kręci się całe niebo: to są dwa bieguny. Jednym z nich jest Zbawiciel, znajdujący się zenicie, ponieważ jest pełen światła i nie ma w Nim ciemności; a drugim łono, w które się wcielił.

Wokół tych dwóch biegunów kręci się niebo, z pomocą wstawiennictwa Matki i Odkupienia na Krzyżu. Dzięki wstawiennictwu Maryi bowiem, a także przez krew i ciało Odkupiciela, Pan sądzi sprawiedliwie nad ludami.

Oś miłosierdzia, która podtrzymuje świat, kręci się wokół tych dwóch biegunów, ponieważ przez Matkę mamy dostęp do Syna, a przez Syna do Ojca. Tak prowadzeni, nie obawiamy się, że nie otrzymamy pojednania.

Te dwie gwiazdy, osie lub bieguny nieba są nieruchome; wokół nich, jak wokół dwóch niezbędnych stałych punktów, kręci się cały okrąg nieba.

Źródło: De natura boni, Florete flores; (© Evangelizo.org)

Autor: Rupert z Deutz (ok. 1075-1130), benedyktyn

„Niewiasto, oto syn Twój. Oto Matka twoja”. Jakim prawem umiłowany uczeń Jezusa jest synem matki Pana? Jakim prawem jest ona jego matką? Dlatego, że ona wydała bezboleśnie na świat przyczynę zbawienia dla wszystkich, kiedy porodziła w swoim ciele Boga, który stał się człowiekiem. Teraz rodzi w wielkim bólu, stojąc u stóp krzyża.

W godzinie Męki sam Pan porównał apostołów do kobiety, która rodzi, mówiąc: „Kobieta, gdy rodzi, doznaje smutku, bo przyszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecię, już nie pamięta o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat” (J 16,21). O ileż bardziej mógł taki Syn porównać taką Matkę – matkę u stóp krzyża – do rodzącej kobiety. Co mówię, porównać? Ona jest prawdziwie kobietą i prawdziwie matką i w tej godzinie cierpi ona prawdziwe bóle wydawania na świat. Nie cierpiała jak inne kobiety, kiedy rodził się jej Syn; teraz cierpi, teraz jest krzyżowana, teraz się smuci jak ta, która rodzi – bo nadeszła jej godzina (J 13,1; 17,1).

Kiedy ta godzina przeminie, kiedy ten miecz boleści przeniknie całkowicie jej duszę, która rodzi (Łk 2,35), wtedy Ona także nie będzie „pamiętać o bólu z powodu radości, że się człowiek narodził na świat” – nowy człowiek, który odnawia cały rodzaj ludzki i króluje bez końca nad całym światem, prawdziwie narodzony, ponad wszelkim cierpieniem, nieśmiertelny, pierworodny spośród martwych. Jeśli, w Męce jedynego Syna, Dziewica wydała na świat nasze zbawienie, to słusznie jest Matką nas wszystkich.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Jana, 13 (© Evangelizo.org)Lubię to!KomentarzUdostępnij