Autor: Julianna z Norwich (1342 – po 1416), pustelnica angielska

W mojej głupocie dziwiłam się, że głęboka mądrość Boża nie przeszkodziła rodzącemu się grzechowi, bo gdyby tak się stało, zdawało mi się, to wszystko byłoby dobrze… Jezus mi odpowiedział: „Grzech był nieunikniony, ale wszystko dobrze się skończy, wszystko dobrze się skończy, każda rzecz, jaka by nie była, skończy się dobrze”.

W tym zwykłym słowie „grzech” Pan mi przedstawił w duchu to, co nie jest dobre: nikczemna pogarda i okrutne męki, które wycierpiał za nas, w swoim życiu i w chwili śmierci, wszystkie cierpienia i boleści, cielesne i duchowe, wszystkich swoich stworzeń… Kontemplowałam te cierpienia, które nigdy nie istniały lub zaistnieją i zrozumiałam, że Męka Chrystusa była największą, najboleśniejszą ze wszystkich i przewyższa wszystkie… Ale nie widziałam grzechu. Wiem bowiem, przez wiarę, że grzech nie ma natury, ani rodzaju bytu i nie można go poznać inaczej jak przez cierpienie, które powoduje. Zrozumiałam, że to cierpienie jest czasowe: oczyszcza nas ono, pozwala nam poznać samych siebie i błagać o miłosierdzie. Męka naszego Pana nas umacnia przeciw grzechowi i cierpieniu: taka jest Jego święta wola. W swojej czułej miłości do tych, którzy zostaną zbawieni, nasz dobry Pan pociesza ich szybko i życzliwie, jakby im mówił: „To prawda, że grzech jest przyczyną tych boleści, ale wszystko dobrze się skończy, każda rzecz, jaka by nie była, skończy się dobrze”. Te słowa powiedział mi bardzo łagodnie, bez najmniejszego wyrzutu […]

W tych słowach widziałam głęboką i cudowną tajemnicę, ukrytą w Bogu. Objawi ją nam i da poznać w pełni w niebie. Kiedy ją poznamy, to zobaczymy natychmiast w całej prawdzie, dlaczego pozwolił, aby grzech przyszedł na świat. Widząc to, rozradujemy się na wieki.

Źródło: Objawienia Bożej Miłości, rozdz. 27 (© Evangelizo.org)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *