Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

Jak człowiek, który zamieszkiwał ziemię i podlegał śmieci, może mieć dostęp do nieśmiertelności? Trzeba było, aby jego ciało miało swój udział w ożywczej mocy, którą jest Bóg. Gdyż, ta ożywcza moc Boga Ojca, to Jego Słowo, to Syn Boży. To ten, który został nam dany jako Zbawiciel…Jeśli wrzucisz kawałek chleba do oliwy, wody czy wina, od razu zmieszają się wszystkie ich właściwości. Jeśli włożysz żelazo do ognia, szybko napełni się ono jego energią i nawet jeśli nie staje się wtedy ogniem, jest do niego podobny. Zatem, ożywcze Słowo Boga, jednocząc się w ciele, które sobie przysposobiło, ożywia je.

On powiedział: “Kto wierzy we mnie, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia.” A także: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata. Zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie.” Zatem, spożywając Ciało Chrystusa, naszego Zbawiciela i pijąc Jego Krew, mamy w sobie życie i stajemy się z Nim jednością, zamieszkujemy w Nim, a On w nas.

Potrzeba więc, aby przebywał On w nas w sposób przysługujący Bogu, przez Ducha Świętego, i aby włączył się On do naszego ciała, przez swoje święte Ciało i Krew, które otrzymujemy w ożywczym błogosławieństwie pod postacią chleba i wina. W rzeczywistości…, Bóg potraktował z pobłażliwością naszą słabość i dał całą moc swojego życia w postaci chleba i wina, wyposażając je energią swojego życia. Nie wahaj się więc, by w to uwierzyć, gdyż sam Pan powiedział wyraźnie: “Oto moje ciało” i “Oto moja krew”.

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, 22 (©Evangelizo)

Mt 17, 14-20

Jeszcze o łasce, miłości i współpracy 😇 Komentarz do dzisiejszej Ewangelii z mojego archiwum z 2018.

Mówią, że wiara czyni cuda. I owszem, ale tylko wtedy, gdy jest ona ukierunkowana na Boga i Jego zbawczą, nieograniczoną, niewyczerpalną moc. Jak wiemy, wiara jest łaską, którą różnie (tak jak chce) na kolejnych etapach życia obdarowuje nas Duch Święty. Czy prosisz o przymnożenie wiary? Czy wołasz o łaskę wiary? Czy naprawdę chcesz widzieć jak te niemożliwe do ogarnięcia po ludzku „góry trosk” przesuwają się tylko dzięki zaufaniu i oddaniu ich Bogu? To jest możliwe!

Chociaż wydaje się to dosyć proste, to w rzeczywistości bywa trudne do zrealizowania… Kiedy jesteś nauczony, że najlepiej to liczyć tylko na siebie, kiedy na wszystko musisz znaleźć racjonalne wytłumaczenie i logiczne rozwiązanie, to zamykasz się w swoim szczelnym, poukładanym „światku” nie dopuszczając Bożego działania i łaski, a Pan Bóg na siłę bez Twojego zaproszenia i współpracy niestety niewiele może zdziałać…

A wiara wg mnie logiczna nie jest 🙂

Wierzy się sercem, a ono wiadomo – ma swoje prawa 😉. Umysł może się buntować nie rozumiejąc abstrakcyjnych, zupełnie niewyobrażalnych doświadczeń, a otwarte serce wiele jest w stanie przyjąć i udźwignąć.Jaki jest stan Twojego serca? Czy potrafisz patrzeć oczami serca, tam gdzie umysł się poddaje i nie znajduje drogi rozwiązania? Czy prosisz Boga o takie serce, które będzie kochać i walczyć do końca, które nie zniechęci się porażką, niezrozumieniem, odrzuceniem? Czy prosisz o takie serce, które będzie trwać w wartościach chrześcijańskich nawet wtedy, gdy najbliżsi „wymiękną” i pójdą na skróty przez życie, byle tylko zaspokoić swoje potrzeby, często „po trupach” do celu?

Stać Cię na miłość czystą, na miłość ufną, na miłość wierną! Patrz sercem i wierz sercem!

Panie, proszę aby Twój Święty Duch oczyszczał moje serce, oczyszczał mój umysł, otwierał na to, czego nie można ludzkim rozumem ogarnąć. Panie, proszę przymnóż mi wiary! Chcę widzieć, te niemożliwe rzeczy, te cuda, które tylko Twoja Moc może zdziałać! Maryjo, Matko mojego Pana Jezusa Chrystusa, Matko Boga, ucz mnie jak z ufnością i wiarą pełnić wolę Ojca.

Wtedy uczniowie podeszli do Jezusa na osobności i zapytali: «Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?» On zaś im rzekł: «Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: „Przesuń się stąd tam!”, a przesunie się. I nic nie będzie dla was niemożliwego». Mt 17, 19-21

Pełnię modlitwy osiąga człowiek nie wtedy, kiedy najbardziej wyraża siebie, ale wtedy, gdy w niej najpełniej staje się obecny sam Bóg. św. Jan Paweł II

Ach ta nasza wiara… jakże ją zmierzyć i wyliczyć…

Nigdy nie uważałam się za osobę szczególnie silną w wierze, lecz ostatnie lata coraz mocniej uświadamiają mi jak cenny to skarb i jak troskliwie trzeba o niego zabiegać, jak delikatnie, acz zdecydowanie trzeba go pielęgnować by mógł się pomnażać.

Wierzę, że WSZYSTKO jest możliwe dla tego kto wierzy 🙂 może jeszcze nie w tej chwili, nie natychmiast, nie po mojemu, ale tak jak Pan Bóg tego zechce, tak, jak to będzie najlepsze dla mnie, dla osoby, którą polecam na modlitwie.

Duchu Święty, napełniaj moje serce pokojem i nieustanną pewnością, że prawdziwie Pan Jezus nad wszystkim czuwa!

Autor: Św. Cyryl Jerozolimski (ok. 315 – 386), biskup Jerozolimy, doktor Kościoła

Słowo „wiara” jest jedyne jako wyraz, ale ma podwójne znaczenie. Istnieje bowiem aspekt wiary, który odnosi się do dogmatów — chodzi wtedy o aprobatę danej prawdy. Ten aspekt wiary przynosi korzyść duszy, jak mówi Pan: „Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne” (J 5,24)…

Ale jest też inny aspekt wiary: to wiara dana nam przez Chrystusa jako charyzmat, za darmo, jako dar duchowy. „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania” (1Kor 12,8-9). Ta wiara, dana nam jako łaska Ducha Świętego, nie jest zatem jedynie wiarą dogmatyczną, ale ma moc dokonania tego, co przekracza siły ludzkie. Ten, który posiada tak wiarę „powie tej górze: ‘Podnieś się i rzuć się w morze’… i tak mu się stanie”. Ponieważ jeśli ktoś wypowiada to słowo z wiarą, „a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi” (Mk 11,23) to wtedy otrzymuje łaskę wypełnienia się. To o tej wierze jest powiedziane: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarno gorczycy”. Bowiem ziarno gorczycy jest małe, ale zawiera w sobie energię ognia, maleńki zasiew, a rozwija się tak, że rozciąga długie konary i może dać schronienie ptakom (Mt 13,32). Podobnie wiara, w mgnieniu oka, dokonuje w duszy największych czynów.

Dusza oświecona wiarą wyobraża sobie Boga i kontempluje Go jak tylko możliwe. Ogarnia granice wszechświata i, przed końcem czasów, widzi już sąd i spełnienie obietnic. Ty zatem posiądź tę wiarę, która zależy od Boga i która cię do Niego kieruje, a wtedy On da ci wiarę, która działa bez udziału sił ludzkich.

Źródło: Katechezy chrzcielne, 5, 10-11 (©Evangelizo)

Autor: Św. Tomasz Morus (1478-1535), angielski mąż stanu, męczennik

„Panie, przymnóż nam wiary” (Łk 17,5). Rozmyślajmy nad słowami Chrystusa i powiedzmy sobie: jeśli nie dopuścimy, by nasza wiara stygła, a nawet oziębła; nie stracimy sił na rozmyślanie o błahostkach, to przestaniemy nadawać wagi rzeczom tego świata i zgromadzimy naszą wiarę w małym zakątku duszy.

Posiejemy ją wówczas jak ziarno gorczycy w ogrodzie naszych serc, wyrwawszy wszystkie chwasty, a ono urośnie. Z silną ufnością w słowo Boże przeniesiemy górę trosk, podczas gdy, jeśli nasza wiara jest chwiejna, to nie przeniesie ona nawet kretowiska. Aby zakończyć to rozważanie, powiem wam, że skoro każda pociecha duchowa suponuje podstawę wiary i że nikt inny, prócz Boga, nie może jej dać, nigdy nie powinniśmy przestawać Jego o nią prosić.

Źródło: Dialog of Comfort against Tribulation (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858-1923), opat

Prośmy Ojca, prośmy Chrystusa Jezusa, Jego Słowo, o światło wiary. Otrzymaliśmy jego początek na chrzcie, ale musimy zachować, rozwijać ten boski zarodek. Jakiej współpracy Bóg od nas oczekuje w tej kwestii?

On czeka najpierw na naszą modlitwę. Wiara jest darem Bożym; duch wiary pochodzi od ducha Boga: „Przymnóż nam wiary” (Łk 17,5). Mówmy często Chrystusowi Jezusowi, jak w Ewangelii ojciec chorego dziecka: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu” (Mk 9,24). Tylko Bóg sam bowiem, jako sprawcza przyczyna, może pomnożyć w nas wiarę. Naszą rolą jest zasłużenie na ten wzrost dzięki modlitwie i dobrym uczynkom.

Otrzymawszy wiarę, musimy nią żyć. Bóg nam daje w czasie chrztu „habitus” wiary; to „siła”, to „moc”; ale ta siła nie może pozostać bezczynna, ta „sprawność” nie może skostnieć z braku ćwiczeń. „Habitus” musi iść, umacniając się zawsze odpowiednimi czynami. Nie możemy być takimi duszami, u których wiara śpi.

Odnawiajmy często nasze akty wiary, nie tylko w czasie spełniania zadań pobożności, ale jeszcze w drobnych aspektach naszego życia. To „każdego dnia” mamy, według Jego rad, chodzić w tym świetle.

Źródło: Nasza wiara, zwycięstwo nad światem (© Evangelizo.org)

Mk 9, 2-13

Z mojego archiwum

Ileż to razy wychodzimy, wspinamy się na swoją Górę Tabor. Jakże często stajemy w obliczu sytuacji, które zwyczajnie po ludzku w żaden sposób nie dają się ogarnąć. Czujemy się przytłoczeni, a wręcz nawet zszokowani tym, czego doświadczamy. Często tym naszym wędrówkom towarzyszy strach, niemoc, może nawet poczucie osamotnienia i pustki, chociaż wokół mnóstwo ludzi. W emocjach często mówimy niepotrzebne i nieistotne słowa, w zakłopotaniu lub wielkim poruszeniu „zagadując” to czego nie można zrozumieć. Są też i tacy, którzy zamykają się w sobie, którzy tłumią, tłamszą w sobie wszelkie poruszenia i troski, z zewnątrz twardzi jak skała, a w środku wrażliwi i delikatni jak maleńkie dzieci.

Każdy z nas jest inny i inaczej przeżywa z pozoru taką samą sytuację. Ale każdy potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, troski, zainteresowania, każdy chce być kochany i potrzebny.

Bóg dzisiaj mówi, że jesteś dla Niego ważny, że widzi Twoje starania, że zna Twoją drogę od początku do końca i bez względu na okoliczności zawsze możesz liczyć na Jego pomoc i bezwarunkową, czystą i niegasnącą miłość. Przyjmij to, co Bóg ofiaruje Ci każdego dnia, choć to może wydawać się zupełnie niezrozumiałe i zaskakujące. Pozwól Bożemu Duchowi prowadzić się ku górze, nawet kiedy kamienie cierpienia i wystające korzenie dawnych zranień skutecznie przeszkadzają i opóźniają dotarcie do Źródła Światłości. Dąż wytrwale, a radość i zachwyt po dotarciu do Celu, zrekompensują wszelkie trudy wspinaczki.

Prowadź Panie! Przemieniaj mnie i pozwól odczuwać nieustannie Twoją obecność, by góry moich trosk nie przysłoniły mi blasku Twojej chwały. Słucham Cię Panie! Otwieraj moje uszy i oczy, ucząc wrażliwości na potrzeby każdego spotkanego po drodze człowieka.

To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie! Mt 17,5c

Modlić się znaczy dać trochę swojego czasu Chrystusowi, zawierzyć Mu, pozostawać w milczącym słuchaniu Jego Słowa, pozwalać mu odbić się echem w sercu. św. Jan Paweł II

Co tu wiele mówić… czas zacząć prawdziwie słuchać i trwać w zachwycie. Jezus Chrystus, Syn Boży, wybrany, umiłowany, jedyna Droga, Prawda i Życie, pragnie być częścią mojego, naszego życia!

Lecz czy ja chcę słuchać Bożego głosu? Czy naprawdę jestem świadkiem żywej obecności Chrystusa w dzisiejszym świecie?

Tak wiele Pan Bóg nam pokazuje, tak wiele przekazuje poprzez nauki zawarte na kartach Ewangelii. Niestety wszechobecny hałas i chaos pewnie skutecznie utrudniają nam usłyszenie i właściwe odczytywanie Bożych pouczeń… A może wielu z nas przeraża blask Bożej Obecności i wolą pozostać w cieniu swoich przyzwyczajeń, tego co już znamy i co daje jakie takie poczucie stabilizacji i “świętego” spokoju…

No cóż… na Górę Tabor trzeba się wspinać. Może w wielkim trudzie, może w wielkim cierpieniu, niezrozumieniu, poczuciu bezradności, ale to co nas tam czeka, każdego z nas wprawi w zachwyt i odbierze głos…

Dziś mija 27 lat jak wspólnie z moim mężem Bogusiem rozpoczęliśmy tę naszą wspinaczkę 🙂. Pan Bóg każdego dnia nas zaskakuje i przemienia nasze życie. To nieprawdopodobne, jak pomimo całego bagażu cierpienia jakie przychodzi nam dźwigać, odczuwamy Jego miłość i troskę w najdrobniejszych sprawach. W najśmielszych marzeniach nie mogłabym oczekiwać tak wiele, choć wiadomo, że z zewnątrz nasze życie zupełnie inaczej wygląda 😉. Pewnie żeśmy utrudzeni, pewnie żeśmy mieli inne wyobrażenia o życiu 🙂, ale cóż podyskutujesz z Bogiem, który wie lepiej 😃. Bierzemy co jest i każdy dzień pragniemy przeżywać jako wielkie święto, cud i dar Bożej Miłości. Codziennie też wciąż uczymy się słuchać – siebie nawzajem i tego, co Pan Bóg do nas mówi, poprzez Słowo, ludzi i różne sytuacje.

Bądź uwielbiony Dobry Boże w każdym dniu naszej wspólnej wędrówki! W każdym dniu naszej przemiany i odnajdywania Twojej Obecności! Tobie chwała i cześć i uwielbienie 🙏🙌

Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami. Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami. Serce Jezusa, źródło życia i świętości, zmiłuj się nad nami.

Pokornie proszę o westchnienie w naszej intencji, byśmy dalej odważnie i z radością świadczyli o Bożej miłości gdziekolwiek Pan Bóg nas pośle.

To będzie naprawdę cudowny dzień, zwłaszcza że od poniedziałku wreszcie urlop 😍

Pozdrawiam radośnie 🥰❤️+

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

Jezus wszedł na górę z trójką uczniów, których wybrał. Następnie został przemieniony boskim i oślepiającym światłem tak, że jego ubrania wydawały lśnić jakby światło. Następnie Mojżesz i Eliasz, otoczywszy Jezusa, rozmawiali o Jego odejściu, które miało się zrealizować w Jerozolimie, to znaczy o tajemnicy Jego wcielenia i zbawczej Męki, która miała dokonać się na krzyżu. Bo prawdą jest, że prawo Mojżeszowe i przepowiadanie proroków naprzód ukazywały tajemnicę Chrystusa… Ta obecność Mojżesza i Eliasza i ich rozmowa miały na celu ukazanie, że Prawo i prorocy tworzyły jakby eskortę naszego Pana Jezusa Chrystusa, Pana, na którego wskazywały… Jak się pojawili, to nie milkli, ale mówili o chwale, którą Pan miał być napełniony w Jerozolimie poprzez swą Mękę i krzyż, a szczególnie przez zmartwychwstanie.

Być może błogosławiony Piotr, uwierzywszy, że przyjście królestwa Bożego dokonało się, zapragnął pozostać na górze, bo powiedział, że trzeba było „postawić trzy namioty, nie wiedząc, co mówi”. Bo to nie był czas końca świata, i to nie w obecnym czasie święcie mieli cieszyć się obiecaną im nadzieją. Ponieważ św. Paweł głosi: „On przekształci nasze ciało poniżone, na podobne do swego chwalebnego ciała” (Flp 3,21).

Skoro plan zbawienia nie był jeszcze dokończony, będąc w swoich początkach, nie było zatem możliwe, żeby Chrystus, który przybył na świat z miłości, zrezygnował z pragnienia cierpienia, bo zachował naturę ludzką, żeby doświadczyć śmierci w swoim ciele i zniszczyć ją powstaniem z martwych.

Źródło: Homilie o Przemienieniu, 9 (© Evangelizo.org)

Ten komentarz z mojego archiwum napisany do części dzisiejszej Ewangelii (Mt 16,13-19), przypomina mi, że cokolwiek się stanie JESTEM KOCHANA i nic tego nie zmieni! To właśnie jest MIŁOŚĆ! Bóg jest MIŁOŚCIĄ!

Kim dla mnie jest Pan Jezus?

Ostatnimi czasy coraz częściej zadaję sobie to pytanie. Kiedyś zupełnie nie zatrzymywałam się nad tym tematem. Pan Jezus to Pan Jezus – Syn Boży, Zbawiciel, Odkupiciel, Dobry Pasterz, Nauczyciel, Mistrz.

Dzisiaj, kiedy moja relacja z Panem Bogiem staje się żywsza i gorliwsza, spojrzenie na „głupstwo krzyża” powala mnie na kolana… Ta nieprawdopodobna i po ludzku niemożliwa do zniesienia ofiara męki i śmierci Chrystusa coraz mocniej uświadamia mi, jak wielką MIŁOŚCIĄ jest Pan Jezus, jak wielką Miłością jest Pan Bóg, który poświęcił Swojego Jedynego Syna, by każdy z nas mógł żyć wiecznie. Myślę, że żadne słowa ani porównania nie są w stanie oddać i należycie nazwać tego, kim dla mnie jest Pan Jezus. Najmocniej chyba jednak uświadamiam sobie potęgę Jego miłości, kiedy po kolejnym potknięciu i upadku podnosi mnie mocą swojego Ducha i przez kapłańskie błogosławieństwo „Ja odpuszczam tobie grzechy, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” przywraca mi godność dziecka Bożego.

Pan Jezus, nierozerwalnie połączony miłością z Ojcem i Duchem, ciągle pokazuje mi, jak ważna jestem dla Niego, jak bardzo mnie kocha, jak cieszą Go moje radości i smucą sprzeniewierzenia. Pokazuje, że chociaż jestem słaba i grzeszna, nie brzydzi się moją ułomnością i bardzo pragnie, abym swoim świadectwem życia przyprowadzała innych do Miłości, Komunii i relacji z Jego Ojcem i Duchem Świętym.

Czyż to nie jest piękne?! Czyż to nie jest MIŁOŚĆ doskonała?!

A kim dla Ciebie jest Pan Jezus dzisiaj? Może zapisz sobie kilka słów i przeczytaj je za jakiś czas. Ta relacja musi żyć, musi być ciągle ożywiana i pielęgnowana, byś mógł żyć wiecznie.

Panie Jezu, przez Niepokalane Serce Twojej najcudowniejszej Mamy, dziękuję Ci z całego serca za wszystko, czego doświadczam. Chociaż często niewiele rozumiem, mam pewność, że Twoja Miłość zaradzi i uzupełni wszelkie moje braki. DZIĘKUJĘ!

Jezu, ufam Tobie!