Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną. Mt 19, 21

Bogatym nie jest ten kto posiada, lecz ten kto daje. św. Jan Paweł II

Sprzedaj wszystko co masz… do niedawna nie rozumiałam o co chodzi z tym sprzedawaniem 😀

Dziś, kiedy codziennie oddaję Panu Bogu każdą myśl, każde pragnienie, każde (chociaż nieudolne i mało dokładne) działanie i pracę, oddaję swoją wolę i pamięć, by to Pan Bóg dysponował i rozporządzał moim jestestwem i tym wszystkim co sam we mnie zradza, zaczynam pojmować, że niekoniecznie trzeba być biednym gdy się Bogu wszystko oddaje 😊

Jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, cała reszta będzie na właściwym sobie, bo każde dążenie, działanie i praca będą oparte na najważniejszym Bożym prawie miłości.

Dla mnie “sprzedać wszystko co mam” to codzienne rezygnowanie z “moich” planów z “mojego ja”, i pytanie Pan Boga co On ma w planie dla mnie na dzisiejszy dzień 😇 Te Boże plany coraz mocniej mnie zaskakują 😀, a pójście za Jezusem usunęło wszelką nudę i stereotypy z mojego życia 🙂 I chociaż zwykle zupełnie nie rozumiem Boskiej logiki, mam pewność opartą na Bożym Słowie, że starczy mi Jego łaski, że z Jego Świętym Duchem mogę WSZYSTKO! I prawdziwie mogę 😍

Bożego dnia 😍 ❤️+

Autor: Św. Klemens Aleksandryjski (150 – ok. 215), teolog

Nie trzeba odrzucać dóbr, które mogą pomóc naszym bliźnim. Naturą rzeczy posiadanych jest być posiadanym, naturą dóbr jest obdarzanie dobrami. Bóg je przeznaczył dla dobra ludzi. Dobra są w naszych rękach jak instrumenty, narzędzia, z których robi się dobry użytek, jeśli tylko potrafimy się nimi posługiwać… Natura uczyniła z bogactwa sługę, a nie pana. Nie trzeba zatem umniejszać jego znaczenia, bo nie jest ono ani dobre, ani złe, lecz nieszkodliwe. Od nas samych zależy jego używanie, dobre lub złe; nasz duch i nasze sumienie są wolne w sposobie dysponowanie dobrami, które są nam powierzone. Zniszczmy zatem nie nasze dobra, ale pożądania, które mogą skazić korzystanie z nich. Kiedy staliśmy się uczciwi, będziemy potrafili je użytkować uczciwie. Te dobra, o których mówi się nam, że mamy się ich pozbyć, to nieuregulowane pragnienia naszej duszy… Niczego nie zdobędziecie, stając się ubogimi materialnie, jeśli pozostajecie bogaci w nieumiarkowane pragnienia.

Oto jak Pan pojmuje użytkowanie dóbr zewnętrznych; nie mamy pozbyć się pieniędzy, które pozwalają nam żyć, ale mocy, które sprawiają, że źle z nich korzystamy, czyli chorób duszy… Trzeba oczyścić naszą duszę, ogołocić ją, zubożyć i w tym stanie słuchać słów Zbawiciela: „Idź za mną”. On jest drogą, po której kroczy człowiek o czystym sercu… Ten uważa swoje bogactwo, złoto, pieniądze i domy za łaski Boże i odwdzięcza mu się, pomagając ubogim. Wie, że posiada dobra bardziej dla swoich braci niż dla siebie samego; jest silniejszy niż jego bogactwa i nie jest ich niewolnikiem; nie zamyka w nich swej duszy… I jeśli pewnego dnia jego pieniądze znikną, jego serce pozostanie równie radosne jak za pomyślnych dni. Ten człowiek, mówię wam, Bóg go ogłosi błogosławionym i nazwie „ubogim w duchu” (Mt 5, 3), dziedzicem Królestwa Bożego, które zostanie zamknięte dla tych, którzy nie potrafili obejść się bez swej obfitości.

Źródło: Homilia „Jaki bogacz może być zbawiony?” (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Teresa z Avila (1515-1582), karmelitanka, doktor Kościoła

O Jezu! Czy jest taka, która by nie chciała dostąpić tak wielkiego szczęścia?… Nie ma z pewnością takiej, lecz wszystkie jednomyślnie wołamy: Chcemy, chcemy! Ponieważ jednak na to, aby Pan całkowicie wziął duszę w posiadanie, potrzeba czegoś więcej, nie starczą tu same pragnienia, jak nie starczyły młodzieńcowi w Ewangelii, którego Pan wezwał do doskonałości…

Wejdźcie, wejdźcie, córki, do własnego wnętrza; puśćcie mimo siebie wasze małe dobre uczynki; uczyniłyście tylko, co powinnyście uczynić, tym bardziej że nosicie imię chrześcijańskie i dużo więcej jeszcze z tego tytułu powinnyście czynić. Niech wam wystarczy, że jesteście służebnicami Bożymi, nie domagajcie się rzeczy wyższych, byście nie pozostały z niczym. Przypatrzcie się dobrze świętym, którzy zostali dopuszczeni do komnaty królewskiej (Pnp 1,4), a zobaczycie, jaka jest między nimi a nami różnica. Nie żądajcie tego, na co nie zasłużyłyście; nawet nam to w myśli powstać nie powinno, byśmy po tylu grzechach, którymi obraziłyśmy Boga, mogły jeszcze, choćby najgorliwszą służb, na takie szczęście zasłużyć. Pokory, pokory! Nie mogę jakoś obronić się tej pokusie, bym tych, którzy tak wielkie rzeczy robią z oschłości, nie posądzała o brak tej cnoty… Doświadczajmy siebie, siostry moje, i pozwólmy Panu, niech nas doświadcza, jak to umie czynić, choć my tego nie pojmujemy…

Bo jeśli my, jak on młodzieniec w Ewangelii, odwracamy się do Niego plecami i odchodzimy smutni, gdy nam ukazuje drogę doskonałości, cóż chcecie, by Pan uczynił, kiedy nie może inaczej wymierzać nagród swoich, jedynie wedle miary naszej miłości dla Niego? A miłość ta, córki, nie ma być czczym wytworem wyobraźni naszej, ale powinna się okazać w uczynkach. Nie sądźcie jednak, by te uczynki nasze były Bogu potrzebne. Bóg żąda tylko naszej stanowczej woli… Niewątpliwie też, jeśli statecznie zachowamy siebie w tym ogołoceniu i wyrzeczeniu się wszystkiego, osiągniemy to, do czego dążymy. Ale jeden jest do tego konieczny warunek, zważcie to dobrze, by zawsze uważać siebie za sługę niepożytecznego (Łk 12,48)

Źródło: Wewnętrzna twierdza, 3. Mieszkanie, rozdz. 1. (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Atanazy Wielki (295-373), biskup Aleksandrii i doktor Kościoła

Po śmierci swoich rodziców, kiedy Antoni miał między osiemnaście a dwadzieścia lat…, wszedł pewnego dnia do kościoła, w chwili Ewangelii, i usłyszał Pana mówiącego do bogacza: „Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!”. Antoni miał wrażenie, że te słowa odnoszą się do niego. Natychmiast wyszedł i rozdał posiadłości rodzinne ludziom z miasteczka. Sprzedał swoje dobra i dał ubogim wszystkie pieniądze, jakie uzyskał, odkładając na bok niewielką sumę dla swojej siostry.

Innym razem, kiedy był w kościele, usłyszał Pana mówiącego w Ewangelii: „Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro” (Mt 6,34). Nie znosząc zachowania czegokolwiek, rozdał ubogim i tę sumę. Powierzył edukację swojej siostry znanym i wiernym dziewicom, które mieszkały razem w jednym domu. Odtąd poświęcił się, niedaleko swojego domu, trudom życia ascetycznego. Czuwając nad sobą samym, trwał w surowej regule życia…

Pracował fizycznie, bo usłyszał te słowa: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2 Tes 3,10). Kupował więc chleb ze swego zarobku, a resztę oddawał innym. Modlił się bez przerwy, bo nauczył się, że trzeba „modlić się w każdym czasie” (Łk 21,36) w głębi serca. Był tak uważny na lekturę, że niczego nie tracił z Pism, ale wszystko zachowywał; tak że jego pamięć mogła zastąpić księgi. Wszyscy mieszkańcy miasteczka i dobrzy ludzie przychodzili do niego, a widząc jego styl życia, nazywali go przyjacielem Boga. Jedni kochali go jak syna, a inni jak brata.

Źródło: Żywot św. Antoniego, ojca mnichów, 2-4 (© Evangelizo.org)