Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych”. Mt 10, 14

Powiedz mi, jaka jest Twoja miłość, a powiem Ci, kim jesteś. św. Jan Paweł II

Nie każdy kto mówi Panie, Panie wejdzie do Królestwa Niebieskiego…

Jakże lekceważymy i spłycamy Boże nauczanie…

Trudno “odpuszczać” kiedy się widzi jaką pustkę, rozdwojenie, czy nienaturalną aktywność powodują czyjeś złe (wg naszego patrzenia) decyzje i wybory. Jednak Pan Bóg o każdego troszczy się jednakowo i każdego zapewnia o swej nieustannej miłości 😇 chociaż zapewne każdego inaczej, bo każdy z nas jest oryginalny 😍 inne argumenty do niego przemawiają, inne rzeczy cieszą, a inne spędzają sen z powiek…

Warto zatrzymać się, posłuchać innych, wsłuchać się w siebie. Nie zawsze to co dla mnie jest dobre, będzie dobre dla Ciebie, bo nasze drogi są różne…

Zawsze bardziej słuchaj Pana Boga niż ludzi 😇

I tu po raz kolejny przychodzi refleksja, aby bardziej troszczyć się o to, co wychodzi z ust. Aby bardziej zadbać nie tyle o czystość języka, ale o odpowiedzialność za każde wypowiadane słowo. Czasem jedno słowo może podnieść i ożywić, pobudzić do życie, ale może też dobić – pozbawiając resztek godności… Jakież to ważne w obecnym czasie!

Duchu Święty stań na straży mojego języka! Niech mowa moja buduje, jednoczy, przynosi pokój, a nie burzy i nie sieje zamętu! Niech każde moje słowo będzie dla chwały mojego Taty, mojego Boga 🙏🙌

Prowadź Panie i mów, bo sługa Twój słucha! Amen!

Pozdrawiam pięknie ❤️+

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Ten dzień w Asyżu pomógł nam lepiej uświadomić sobie nasze religijne zobowiązania. Ale dał też światu, który obserwuje nas za pośrednictwem mediów, większą świadomość odpowiedzialności każdej religii za problemy wojny i pokoju. Być może bardziej niż kiedykolwiek w historii oczywisty stał się dla wszystkich nieodłączny związek między autentyczną postawą religijną a wielkim dobrem, jakim jest pokój. Jakże straszny ciężar spoczywa na ludzkich barkach! Ale jednocześnie, jakże wspaniałe i porywające jest powołanie do naśladowania! Chociaż modlitwa jest sama w sobie działaniem, nie zwalnia nas od pracy na rzecz pokoju. Występujemy tu jako zwiastuni moralnego sumienia ludzkości jako takiej, ludzkości, która pragnie pokoju, która go potrzebuje.

Nie ma pokoju bez gorącego umiłowania pokoju. Nie ma pokoju bez zaciekłej woli jego osiągnięcia. Pokój oczekuje na swoich proroków. Razem napełniliśmy nasze oczy wizjami pokoju; one wyzwalają nowe energie do nowego języka pokoju, nowych gestów pokoju, gestów, które przerywają fatalny łańcuch podziałów odziedziczonych z historii lub wywołanych przez współczesne ideologie. Pokój oczekuje na swoich budowniczych. Wyciągnijmy rękę do braci i sióstr, aby ich zachęcić do budowania pokoju na czterech filarach, jakim są prawda, sprawiedliwość, miłość i wolność. Pokój jest otwartą budową dla wszystkich, a nie tylko dla specjalistów, mędrców i strategów. Pokój jest powszechną odpowiedzialnością: osiąga się go poprzez tysiące małych czynów w życiu codziennym. Ze względu na codzienny sposób życia z innymi ludzie opowiadają się za lub przeciw pokojowi […]

To, co dzisiaj zrobiliśmy w Asyżu – modląc się i świadcząc o naszym zaangażowaniu na rzecz pokoju – powinniśmy to kontynuować każdego dnia w naszym życiu. To, co dziś uczyniliśmy, ma bowiem zasadnicze znaczenie dla świata. Jeśli świat ma trwać, jeśli mężczyźni i kobiety muszą w nim przetrwać, to świat nie może się obejść bez modlitwy.

Źródło: Modlitewne spotkanie międzyreligijne w Asyżu, 27.10.1986 (© Evangelizo.org)

Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Mt 10, 7

Dobry przykład działa nie tylko zewnętrznie, lecz przenika do głębi i sprawia w drugim bardzo cenne i bardzo aktywne dobro, jakim jest umocnienie się w swoim powołaniu chrześcijańskim. św. Jan Paweł II

W zasadzie to nie trzeba nigdzie iść 🙂 wystarczy swoim życiem tu i teraz, tu gdzie jesteś, tu gdzie przyszło Ci żyć i pracować – zaświadczać że jesteś uczniem Chrystusa. I nie martw się, że nie znasz Pisma Świętego na pamięć, że może nie umiesz pięknie się wysławiać, że czasem zwyczajnie brakuje Ci słów, by właściwie ubrać to, co rodzi się w Twoim sercu. Jak mówi przysłowie “nie wszystko złoto, co się świeci” – zatem nie musisz błyszczeć, by przedstawiać wielką wartość 😍

Jak już wiele razy pisałam – bardzo wzięłam sobie do serca te słowa Chrystusowego posłania i wykorzystuję każdą możliwą przestrzeń i okazję by opowiadać o Bożej miłości. Współczesne możliwości techniczne stwarzają naprawdę nieograniczony, globalny dostęp do wszystkiego. A wciąż trwający czas pandemii znacznie przyczynił się do coraz liczniejszego i aktywniejszego korzystania z przestrzeni wirtualnej, i właściwie jednym kliknięciem można dotrzeć z Dobrą Nowiną do setek tysięcy osób naraz, nie wychodząc z domu 🙂

Jednak najbardziej przekonujący jest przykład własnego życia. Bardzo poruszyły mnie kiedyś słowa znajomej osoby, która wyraziła się pochlebnie na mój temat, wprawiając mnie w lekkie zakłopotanie, ale jednocześnie dając mi ogromną radość. A mianowicie osoba ta powiedziała, że ma do mnie wielkie zaufanie, ponieważ nie tylko mówię o Bogu, ale rzeczywiście żyję tym, co staram się przekazywać.

Pewnie, że wszystko można wypaczyć, przerysować i przejaskrawić… dlatego miejmy na uwadze swoje powołanie i nie starajmy się za wszelką cenę udowadniać, że jednak potrafimy wszystko 😉 bo może szkoda czasu i energii na takie szarpanie się…

Nie musisz być najlepszy we WSZYSTKIM 🙂 Bądź dobry w tym co robisz, tam gdzie Pan Bóg postawił Cię dzisiaj. A jeśli On zechce, to uzdolni Cię mocą swojego Ducha, do rzeczy nadzwyczajnych, do zadań i projektów, o których nawet nie marzysz, a które Pan Bóg sam wymarzył dla Ciebie 🙂 Wystarczy prosić i czekać – tak, jak to pisał św. Ignacy Loyola ”Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie”. A że cierpliwość nie jest naszą mocną stroną, to chcemy być jednak najlepsi już dziś…

Warto pamiętać, że jesteśmy ciągle w drodze. Dążmy więc do świętości, byśmy mogli WSPÓLNIE stać się mieszkańcami Królestwa Niebieskiego.

Cudnego dnia 😍 ❤️+

Autor: Sobór Watykański II

Boskie posłannictwo powierzone przez Chrystusa Apostołom trwać będzie do końca wieków (por. Mt 28,20), ponieważ Ewangelia, którą mają przekazywać, jest dla Kościoła po wszystkie czasy źródłem całego jego życia. Dlatego to w tej hierarchicznie zorganizowanej społeczności Apostołowie zatroszczyli się o to, by ustanowić swych następców.

Nie tylko bowiem mieli w sprawowaniu swego urzędu rozmaitych pomocników, ale aby powierzona im misja była kontynuowana po ich śmierci, bezpośrednim swoim współpracownikom przekazali, jak w testamencie, zadanie prowadzenia dalej i umacniania rozpoczętego przez siebie dzieła, zalecając im czuwanie nad całą trzodą, w której Duch Święty ich umieścił, aby byli pasterzami Kościoła Bożego (por. Dz 20,28). Ustanowili więc takich mężów, a następnie zarządzili, aby gdy tamci umrą, posługiwanie ich przejęli inni doświadczeni mężowie.

Wśród tych rozmaitych posług, od najdawniejszych czasów sprawowanych w Kościele, pierwsze miejsce, jak świadczy tradycja, zajmuje urząd tych, którzy ustanowieni biskupami, dzięki sukcesji sięgającej początków, rozporządzają latoroślami wyrosłymi z nasienia apostolskiego. A w ten sposób, jak to stwierdza św. Ireneusz, przez tych którzy przez apostołów ustanowieni zostali biskupami, i przez ich następców aż do nas samych w całym świecie widoczna jest i zachowana tradycja apostolska.

Biskupi tedy wraz z pomocnikami swymi, kapłanami i diakonami, objęli posługiwanie duchowne we wspólnocie, stając w zastępstwie Boga na czele trzody, której są pasterzami, jako nauczyciele, jako kapłani świętego kultu, jako sprawujący rządy duchowe. Tak samo zaś jak trwa nieprzerwanie urząd (munus) powierzony przez Pana indywidualnie Piotrowi, pierwszemu z Apostołów, i mający być przekazywanym jego następcom, tak też nieprzerwanie trwa w Kościele urząd Apostołów – pasterzowanie Kościołowi – mający być bez przerwy sprawowany przez poświęcony stan biskupi.

Źródło: „Lumen gentium” – konstytucja dogmatyczna o Kościele

Autor: Św. Jan Paweł II (1920-2005), papież

Duchu wiecznej Miłości, 
który od Ojca i Syna pochodzisz, 
dziękujemy Ci za wszystkie powołania
apostołów i świętych, które użyźniły Kościół. 
Prosimy Cię, prowadź dalej to swoje dzieło. 
Pamiętaj, jak w dniu Pięćdziesiątnicy 
zstąpiłeś na apostołów zgromadzonych na modlitwie 
wraz z Maryją, Matką Jezusa, 
i wejrzyj na swój Kościół, 
który szczególnie potrzebuje dziś świętych kapłanów, 
wiernych i wiarygodnych świadków Twojej łaski; 
Kościół potrzebuje osób konsekrowanych, 
aby ukazywali innym radość tych, którzy żyją wyłącznie dla Ojca, 
którzy sami przejmują misję i ofiarę Chrystusa,
którzy miłością budują nowy świat.

Duchu Święty, odwieczne źródło radości i pokoju, 
to Ty otwierasz serca i umysły na Boże powołanie; 
to Ty sprawiasz, że może się spełniać każde pragnienie 
dobra, prawdy i miłości. 
Niech Twoje „błagania, których nie można wyrazić słowami”, 
wznoszą się ku Ojcu z serca Kościoła, 
który cierpi i walczy dla Ewangelii. 
Otwórz serca i umysły młodych chłopców i dziewcząt, 
aby nowy rozkwit świętych powołań 
ukazał światu wierność Twojej miłości 
oraz by wszyscy mogli poznać Chrystusa prawdziwe światło, 
które przyszło na świat, 
aby przynieść każdemu człowiekowi 
niezawodną nadzieję życia wiecznego. 
Amen.

Źródło: Modlitwa o powołania, 35. Światowy dzień modlitw o powołania, 3 maja 1998 r. (© Copyright – Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Bonawentura (1227-1274), franciszkanin, doktor Kościoła

[Młody] Franciszek uczestniczył pobożnie w mszy ku czci apostołów; Ewangelia była o tym, jak Chrystus posłał swoich uczniów głosić Dobrą Nowinę i uczy ich ewangelicznego sposobu bycia: „ani złota ani srebra, nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski”. Jak tylko zrozumiał i przyjął ten tekst, pokochał to ubóstwo apostołów i zawołał, uniesiony radością: „Oto, czego chcę! Oto, czego pragnie moja dusza!” I, bez zwłoki, zdjął swoje buty, porzucił kij, sakwę i pieniądze jakby przedmioty budzące odrazę, zatrzymując jedynie tunikę. Rzucił pas i zastąpił go sznurem: z całego serca wciela w życie to, co właśnie usłyszał i dostosowuje się do owego kodu doskonałości, danego apostołom.

Boży zryw popycha go do zdobycia tej ewangelicznej doskonałości i do czynienia pokuty. Kiedy mówił…, jego słowa były napełnione mocą Ducha Świętego: przenikały aż do głębi serc i zdumiewały słuchających. Jego mowa była głoszeniem pokoju. Każde ze swoich kazań rozpoczynał tym pozdrowieniem ludu: „Niech Pan was obdarzy pokojem!” Jak mówił później, są Pan mu objawił te słowa…

Coraz więcej mówiono o człowieku Bożym, o jego tak prostym nauczaniu i kilku, za jego przykładem, ogarnął duch pokuty i dołączyli do niego, zostawiając wszystko. Ubrani jak on, zaczęli dzielić jego życie.

Źródło: Życie św. Franciszka, Legenda major, rozdz. 3 (©Evangelizo)

Mt 9, 32-38

Pan Jezus nauczając i uzdrawiając ze wszelkich chorób, nieustannie zaświadczał jak potężną posiada moc. Niestety nie wszyscy byli zachwyceni Jego cudami, co wyraźnie pokazuje dzisiejsza Ewangelia.

Ale czyż nie tak dzieje się również współcześnie? Wszak Pan Jezus uzdrawia dziś tak samo jak ponad dwa tysiące lat temu, a przecież tak wielu zupełnie nie wierzy w Jego wszechmoc, nie chce Jemu zaufać, nie chce otworzyć się na Jego uzdrawiającą miłość – szydząc i ośmieszając wyznawców Chrystusa.

Na szczęście nasz cudowny Bóg nie zraża się naszą ułomnością, wątpliwościami, a nawet negacją Jego istnienia. Lituje się nad każdym swoim stworzeniem, bo widzi jak wielkiego ucisku doświadczamy, jakie ogromne przeszkody, pokusy i kłamstwa przeinaczają nam prawdę o Nim Samym.

Jakież to wszystko niepojęte… Stworzenie zapiera się swego Stwórcy, a On z czułością, delikatnością i niewyobrażalną miłością pragnie je przytulać, opatrywać i leczyć. To właśnie jest cud Boskiej Miłości! I to się dzieje bezustannie, dniem i nocą, po nieskończoność!

Jak dobrze Panie, że czuwasz nad nami. Jak dobrze, że zawsze możemy do Ciebie przychodzić, że zawsze pochylisz się nad naszą niemocą i znajdziesz najskuteczniejsze lekarstwo na każde utrapienie. Bądź uwielbiony Cudowny Lekarzu, teraz i na wieki wieczne! Amen!

A widząc tłumy, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Mt 9, 36

Miłość i służba nadają sens naszemu życiu. św. Jan Paweł II

Oczywiście chciałabym odnieść się do wcześniejszego zdania dzisiejszej Ewangelii 🙂 ale właściwie w każdym chodzi o miłość 😍

Gdyby Pan Jezus nie ukochał każdego z nas, to po co miałby pochylać się nad naszymi konkretnymi niemocami i chorobami? Gdyby przejmował się tym, co o Nim gadali ówcześni wpływowi ludzie, zapewne nie byłoby tak licznych uzdrowień i cudów. Gdyby Pan Bóg nie umiłował każdego z nas imiennie, bezgranicznie i bezwarunkowo, to marnie by to nasze życie wyglądało…

“Leczył wszystkie choroby” – zapewne wielu powie: no tak leczył… w czasie przeszłym… a jeśli może dzisiaj jeszcze dokonuje cudów, to na pewno nie interesują Go moje cierpienia i choroby…

Wiesz, że to nieprawda! Wiesz, że Pan Jezus nieustannie działa! Przez moc swojego Ducha, przez wstawiennictwo swojej najdroższej Mamy, przez pośrednictwo Aniołów i Świętych. TAK! Cuda dzieją się na naszych oczach, ale my skupieni na jednym konkrecie nie dostrzegamy drobiazgów…

Uciesz się dziś tym co masz, choć może masz niewiele… Uciesz się uśmiechem ukochanej osoby, czy też codziennym gderaniem i narzekaniem, bo przynajmniej masz do kogo buzię otworzyć 😉 Może to dziś bardzo banalne, a nawet irytujące, ale jutro… jutro wszystko może wyglądać inaczej 😇

Dość ma dzień swojej biedy. Nie dokładajmy sobie wzajemnie zmartwień absurdalnymi pretensjami i wyobrażeniami o życiu. Spieszmy się kochać ludzi. Obecność, zainteresowanie, życzliwość, dobre słowo, uśmiech, tak wiele zmienia, może być balsamem i życiodajną siłą.

Przemieniaj nas Panie, DZISIAJ! Uzdrawiaj nas przez Święte Imię Jezus i zanurzaj w zdroju Twojego miłosierdzia i łaski 🙏 Spraw, by każdy z nas poczuł się kochany i potrzebny.

Dobrego, pięknego dnia 🌞 Błogosławię Tobie i Twoim bliskim ❤️+

Autor: Sobór Watykański II

Obecność chrześcijan w społecznościach ludzkich powinna być ożywiona tą miłością, jaką umiłował nas Bóg, który chce, abyśmy i my tą samą miłością wzajemnie się miłowali. Przecież miłość chrześcijańska obejmuje wszystkich, bez względu na rasę, pochodzenie społeczne czy religię; nie oczekuje też żadnej korzyści czy wdzięczności. Jak bowiem Bóg umiłował nas miłością bezinteresowną, tak i wierni powinni z miłością troszczyć się o człowieka, okazując mu taką samą miłość, z jaką Bóg szukał człowieka. Jak więc Chrystus obchodził wszystkie miasta i wioski uzdrawiając wszelkie choroby i niemoce na znak, że nadeszło Królestwo Boże, tak i Kościół przez dzieci swoje łączy się z ludźmi każdego stanu, szczególnie zaś z biednymi i uciśnionymi… Uczestniczy bowiem w ich radościach i cierpieniach, zna ich pragnienia i tajniki życia, współczuje im w śmiertelnych niepokojach. Tym, co szukają pokoju, pragnie wyjść naprzeciw z braterskim dialogiem, przynosząc im pokój i światło wypływające z Ewangelii.

Chrześcijanie powinni dołożyć starań, aby współpracować z innymi w należytym układaniu stosunków ekonomicznym i społecznych. Ze szczególną troską niech poświęcają się wychowaniu dzieci i młodzieży… Nadto niech biorą udział w wysiłkach tych narodów, które przez walkę z głodem, analfabetyzmem i chorobami dążą do stworzenia lepszych warunków życia i do umacniania pokoju w świecie…

Kościół w żadnym wypadku nie chce się wtrącać w rządy ziemskiego państwa. Nie żąda dla siebie żadnej innej prerogatywy prócz tej, aby z pomocą Bożą mógł służyć ludziom miłością i wiernym posługiwaniem.

Źródło: Dekret o działalności misyjnej Kościoła „Ad Gentes”, § 12 (© Liberia Editrice Vaticana)

Autor: Św. John Henry Newman (1801-1890), kardynał, teolog, założyciel Oratorium w Anglii

Rozejrzyjcie się wokół siebie, bracia…: dlaczego jest tyle zmian i walk, tyle partii i sekt, tyle wyznań wiary? Ponieważ ludzie są niezadowoleni i niespokojni. A dlaczego niespokojni, każdy ze swoim psalmem, swoją doktryną, językiem, objawieniem, interpretacją? Są niespokojni, ponieważ nie znaleźli…; to wszystko jeszcze ich nie doprowadziło do obecności Chrystusa, który jest „pełnią radości i rozkoszą na wieki” (Ps 16,11).

Gdyby naprawdę karmili się chlebem życia (J 6,35) i kosztowali plastra miodu, ich oczy rozbłysłyby jak u Jonatana (1Sm 14,27) i rozpoznaliby Zbawiciela ludzi. Ale nie pojąwszy tych niewidzialnych rzeczy, muszą jeszcze szukać i są na łasce odległych pogłosek […]

Zasmucający widok: lud Chrystusowy błądzi na wzgórzach „jak owce niemające pasterza”. Zamiast szukać w miejscach, gdzie zawsze uczęszczał i w mieszkaniu, które ustanowił, krzątają się przy projektach ludzkich, idą za obcymi przewodnikami i dają posłuch nowym opiniom. Stają się zabawką przypadku lub kaprysu chwili i ofiarą własnej woli. Są pełni niepokoju, niepewności, zazdrości i trwogi, „jak dzieci, którymi miotają fale i porusza każdy powiew nauki, na skutek oszustwa ze strony ludzi i przebiegłości w sprowadzaniu na manowce fałszu” (Ef 4,14). To wszystko, ponieważ nie szukają „jednego Ciało i jednego Ducha, jednej nadziei, jaką daje ich powołanie, jednego Pana, jednej wiary, jednego chrztu, jednego Boga i Ojca wszystkich” (Ef 4,4-6), aby tam znaleźć „ukojenie dla swoich dusz” (Mt 11,29).

Źródło: Kazanie „Invisible Presence of Christ” (© Evangelizo.org)