Przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: «Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Mt 13, 54-55a

A niech sobie gadają, a niech się śmieją 😊 cóż uczynić może mi człowiek? Pewnie, że boli kiedy jest się nierozumianym, kiedy słyszę szeptanie i złośliwe komentarze pod swoim adresem, kiedy osoby które uważało się za przyjaciół odsuwają się, bo któż by to o Bogu tak normalnie jak o pogodzie chciał rozmawiać 😀 Jakoś mnie to nie zraża 😊 pojawiają się inni ludzie, dla których Bóg nie jest tematem tabu, a Jego przykazania są naturalną treścią i sensem życia 😇

Nie bój się żyć po Bożemu 😍 to naprawdę nie boli 😀

„Pan Obrońcą mego życia, przed kim miałbym czuć trwogę?”

Błogosławionego popołudnia ❤+

“Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli?” (…) I powątpiewali o Nim. Mt 13, 54b-55a, 57a

Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości. św. Jan Paweł II

Wielki to ból, kiedy oddaje się przysłowiowe serce na dłoni, a dar ten jest pogardzany i wyszydzany…

Jakże musiał czuć się Pan Jezus, gdy Jego sąsiedzi i znajomi, ludzie wśród których się wychował, i którzy zapewne dobrze Go znali, nie rozpoznali w Nim swojego Zbawcy…

A my, czyż nie postępujemy tak samo? Przecież ta dziewczyna z biednej , wielodzietnej rodziny, którą byłam, którą zawsze będę, całkiem nieźle radzi sobie w życiu 🙂

My tak łatwo przyklejamy etykietki, tak pochopnie oceniamy, osądzamy, szczególnie wobec osób, które jakoś tam znamy. “Jakoś tam” – a przecież cóż my tak naprawdę wiemy o ludziach, którzy żyją, poruszają się wokół nas? A poza tym ludzie się zmieniają 🙂 i bynajmniej nie chodzi mi wygląd zewnętrzny, bo to wiadomo – nieuniknione.

Panie Jezu, bardzo Cię przepraszam za każe moje wątpiące spojrzenie, za każdy osąd, zastrzeżenie i niedowierzanie. Za każde kwestionowanie i podważanie Twojego Słowa, które przekazujesz mi zwłaszcza przez innych ludzi.

Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino, zmiłuj się nad nami!

Autor: Benedykt XVI, papież od 2005 do 2013

Niektórzy współcześni teolodzy uważają, że ogniem, który spala, a równocześnie zbawia, jest sam Chrystus, Sędzia i Zbawiciel. Spotkanie z Nim jest decydującym aktem Sądu. Pod Jego spojrzeniem topnieje wszelki fałsz. Spotkanie z Nim przepala nas, przekształca i uwalnia, abyśmy odzyskali własną tożsamość. To, co zostało zbudowane w ciągu życia, może wówczas okazać się suchą słomą, samą pyszałkowatością, i się zawalić. Jednak w bólu tego spotkania, w którym to, co nieczyste i chore w naszym istnieniu, jasno jawi się przed nami, jest zbawienie. Jego wejrzenie, dotknięcie Jego Serca uzdrawia nas przez bolesną niewątpliwie przemianę, niczym «przejście przez ogień». Jest to jednak błogosławione cierpienie, w którym święta moc Jego miłości przenika nas jak ogień, abyśmy w końcu całkowicie należeli do siebie, a przez to całkowicie do Boga.

Jawi się tu również wzajemne przenikanie się sprawiedliwości i łaski: nasz sposób życia nie jest bez znaczenia, ale nasz brud nie plami nas na wieczność, jeśli pozostaliśmy przynajmniej ukierunkowani na Chrystusa, na prawdę i na miłość. Ten brud został już bowiem wypalony w Męce Chrystusa. W chwili Sądu Ostatecznego doświadczamy i przyjmujemy, że Jego miłość przewyższa całe zło świata i zło w nas. Ból miłości staje się naszym zbawieniem i naszą radością.

Źródło: Encyklika „Spe salvi”, § 47 (© copyright Libreria Editrice Vaticana)

Autor: Św. Bernard z Clairvaux (1091-1153), mnich cysterski, doktor Kościoła

Bracia, przypomnijcie sobie patriarchę Józefa…, po którym Józef, oblubieniec Maryi, nie tylko odziedziczył imię, ale i czystość, niewinności i łaski… Pierwszy otrzymał łaskę rozumienia snów (Rdz 40; 41), drugi nie tylko dostąpił poznania tajemnic nieba, ale i miał zaszczyt uczestnictwa w nich. Pierwszy zapewnił pożywienie dla całego ludu, dostarczając zboże w obfitości (Rdz 41,55), drugi został ustanowiony strażnikiem żywego chleba, który miał dać życie całemu światu, jak i sobie samemu (J 6,51). Nie ma wątpliwości, że Józef, zaręczony z matką Zbawiciela, był człowiekiem dobrym i wiernym, lub raczej „sługą dobrym i wiernym” (Mt 25,21), którego Pan stanowił nad swoją rodziną, aby był pocieszeniem Jego matki, ojcem żywicielem Jego ludzkości, wiernym współpracownikiem Jego zamiarów wobec świata.

Był z domu Dawida…, potomkiem rasy królewskiej, szlachetny urodzeniem, ale jeszcze szlachetniejszy sercem. Tak, prawdziwie był synem Dawida, nie tylko przez krew, ale przez wiarę, świętość i zapał na służbie Boga. W Józefie Pan prawdziwie znalazł, jak w Dawidzie, „człowieka według swego serca” (1 Sm 13,14), któremu mógł powierzyć bezpiecznie największy sekret swego serca. Objawił mu „tajniki mądrości” (Ps 51,8), dał mu poznać cud, jakiego nie poznał żaden książę tego świata i wreszcie, raczył mu objawić to, co „Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć… a nie ujrzeli, i usłyszeć… a nie usłyszeli” (Łk 10,24). I nie tylko widział i słyszał, ale i nosił w ramionach, prowadził za rękę, przytulać do serca, obejmować, karmić i strzec.

Źródło: Druga homilia do słów Ewangelii: „Anioł Gabriel został posłany”, § 16 (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Augustyn (354 – 430), biskup Hippony (Afryka Północna) i doktor Kościoła

Odpowiedź Pana Jezusa: „Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” (Łk 2,49) nie twierdzi, że Bóg jest Jego Ojcem, aby jednocześnie zaprzeczyć, że Józef nim nie jest. Jak tego dowieść? Dzięki Pismu, w którym czytamy dalej…: „Poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany” (w. 51). Komu był poddany? Czy nie swoim rodzicom? Oboje byli zatem Jego rodzicami… Byli Jego rodzicami w określonym czasie, a Bóg był Jego Ojcem od wieków. Oni byli rodzicami Syna człowieczego, a Ojciec — Słowa, Mądrości (1Kor 1,24) i tej mocy, przez którą wszystko stworzył…

Nie bądźmy zatem zdziwieni, że ewangeliści przedstawiają nam genealogię Jezusa od strony Józefa, a nie Maryi (Mt 1,1; Łk 3,23). Jeśli Maryja stała się matką bez żadnych pożądań ciała, Józef stał się ojcem poza wszelkim związkiem cielesnym. Może być zatem kresem lub punktem wyjścia w genealogii Zbawiciela, nawet jeśli nie jest Jego ojcem według ciała. Jego wielka czystość potwierdza ojcostwo. Maryja, jego żona, wskazywała na niego pierwszego: „Twój ojciec i ja, pełni bólu, szukaliśmy Ciebie” (Łk 2,48)…

Jeśli Maryja zrodziła Zbawiciela wbrew prawom natury, Duch Święty działał także w Józefie, działał zatem w obojgu w jednakowy sposób. „Józef był człowiekiem sprawiedliwym” – mówi ewangelista Mateusz (1,19). Mąż był sprawiedliwy, jego żony była sprawiedliwa: Duch Święty spoczywał na tych sprawiedliwych i obojgu dał syna.

Źródło: Kazanie 51; §19.30 (© Evangelizo.org)