Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poprosicie, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. J 15, 7-8

Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji. św. Jan Paweł II

Zastanówmy się dzisiaj nad sensem cierpienia i nad tym co może znaczyć to “cokolwiek”.

Łatwo, a na pewno łatwiej trwać w wierności i ufności Bożemu Słowu, kiedy człowiek widzi działanie Bożej łaski, gdy namacalnie może doświadczać w swoim życiu potęgi i mocy Bożej miłości. Jednak kiedy długimi tygodniami, miesiącami, a może i latami, gorliwie prosi o cud uzdrowienia, cud przemiany, nawrócenia, i ten cud się nie wydarza, to może przyjść załamanie, a nawet utrata wiary…

Stając w obliczu niezaprzeczalnego cierpienia, szczególnie kiedy doświadcza ono naszych najbliższych czy nas samych, kiedy bezsilność, bezradność, brak perspektyw i możliwości pomocy, bezlitośnie wysysa resztki nadziei – rodzi się pytanie jak prosić o “cokolwiek” by się wydarzyło… Czy brak nam wiary? Czy nasza gorliwość w modlitwie jest niewystarczająca? A może źle się modlimy… Kiedy człowiek naprawdę napatrzy się z bliska na cierpienie, kiedy ta bezradność nad ludzką bidą i niemocą mimowolnie wyciska łzy z oczu, staram się patrzeć na Krzyż Chrystusa, i w Nim szukam otuchy, pocieszenia, nadziei …

Trwajmy więc wytrwale na modlitwie nie zrażając się brakiem widocznych efektów i skutków naszego błagania. Nigdy nie wiemy co dla kogo jest najlepsze. Kiedyś zapewne dowiemy się jak wielką i bezcenną wartość miało to konkretne cierpienie, które mogło przyczynić się do czyjegoś zbawienia, ale wiadomo, że teraz, po ludzku patrząc – trudno to ogarnąć..

Panie Jezu, niech przez moc Twojego Świętego Imienia, stanie się to, o co żarliwie prosimy na modlitwie, wedle woli naszego Ojca! Niech to “cokolwiek” będzie czytelnym i przekonywującym znakiem Twojej wszechmocy i władzy, szczególnie dla tych, co już osłabli, co ustają w proszeniu. Niech Twój Święty Duch modli się w nas i wskazuje, co jest miłe naszemu Bogu, i jak jeszcze piękniej możemy wypełniać Jego wolę. Najświętsza Panienko wzorze pokory i zaufania, oręduj za nami! Amen!

Codziennie, trwając przy Chrystusie i ufając Jego obietnicom, proszę nie tylko o cokolwiek, lecz o mnóstwo konkretów, a mój Bóg czyni wielkie rzeczy – tak jak chce i wtedy kiedy chce 😊

Chciej, mój Boże 🙏 JEZU, TY SIĘ TYM ZAJMIJ!

Bądź uwielbiony mój Boże!

Błogosławionej niedzieli, Umiłowani naszego Boga ❤️+

Autor: Filoteusz z Synaju, mnich i igumen klasztoru Gorejącego Krzewu

Przywiążmy się ze wszystkich sił do Chrystusa, z powodu tych, którzy nieustannie starają się odczepić Go od duszy, aby Jezus nie odszedł (por. J 5,13), oddalając się od natłoku myśli, które znajdują się w miejscu duszy. Nie możemy przywiązać się do Niego ze wszystkich sił, jeśli dusza się nie trudzi.

Szukajmy sposobu, jak dotknąć Jego życia w ciele, abyśmy nasze przeżyli w pokorze. Przywiążmy się do Jego Męki, aby znosić to, co nas przytłacza, kiedy próbujemy Go naśladować. I skosztujmy niewysłowionego zamysłu, który Go do nas przywiódł: jak tylko dusza zakosztuje Jego słodyczy, wtedy pozna, że Pan jest dobry (Ps 34,9). Ponadto, lub raczej przede wszystkim, wierzmy Mu, pokładajmy niewzruszoną wiarę w to, co mówi, przyjmujmy każdego dnia to, co nam posyła Jego opatrzność. Cokolwiek to jest, przyjmijmy to z dziękczynieniem, w radości i z całego serca, aby spoglądać na Boga samego, który rządzi wszechświatem z boską mądrością. Kiedy tak czynimy, to z pewnością nie będziemy daleko od Boga, bo pobożność jest doskonałością, ale nie spełnioną do końca, jak powiadał jeden z tych ludzi, którzy nosili Boga i byli doskonali w duchu…

Radosne wspomnienie Boga, to znaczy Jezusa, połączone z żarem serca i zbawczym wstrętem, rozprasza naturalnie wszelkie zaklęcia myśli, rozważania, rozumowania, wyobraźni, mroczne kształty — jednym słowem, to wszystko, czego używa zły, by zwalczać dusze, stawić im czoła, zniechęcić je i pochłonąć. Ale kiedy wzywamy Jezusa, On to wszystko rozprasza z łatwością. Bo nasze zbawienie jest w nikim innym jak w Chrystusie Jezusie. Zbawiciel zresztą samo to powiedział: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5)

Źródło: Rozdziały o czujności, nr 20, 22 (© Evangelizo.org)

Autor: Bł. Kolumban Marmion (1858–1923), opat

Nasza świętość jest przede wszystkim nadprzyrodzonego rzędu. Wszelkie zgromadzone wysiłki natury nie mogłyby wydać nadprzyrodzonego czynu, który miałby jakiś udział z naszym kresem, jakim jest uszczęśliwiająca wizja uwielbianej Trójcy. […] Ale Bóg, który wykonuje wszystkie dzieła z nieskończoną mądrością, dał nam, w łasce, środek, aby realizować w nas swoje boskie zamiary.

Bez łaski – a ta łaska nie pochodzi tylko od Boga – nie jesteśmy w stanie zrobić cokolwiek, by osiągnąć nadprzyrodzony kres. Św. Paweł nam mówi, że bez niej nawet nasza najlepsza myśl nie może być uznana za godną wiecznej szczęśliwości (por. 2Kor 3,5). To echo słów Chrystusa: „Beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5), nie możecie osiągnąć ostatecznego celu; nie możecie stać się świętymi. Jezus Chrystus sam oznajmił nam tę prawdę: powiedział nam, że On jest krzewem winnym, a my latoroślami; aby wydawać owoce, musimy być zjednoczeni z Nim dzięki łasce, abyśmy – korzystając z Jego soków – wydali owoce przyjemnie dla Ojca.

Widzisz z tego konieczność, by dusza nie odchodziła od Boga, źródła łaski, bez której nic nie możemy uczynić. Ale raczej musimy oddać się Mu bez zastrzeżeń, bo „z tą łaską możemy wszystko”. […] Nie ma żadnej uczciwej pracy, choćby najdrobniejszej i najzwyklejszej, która – wykonywana pod natchnieniem łaski – nie mogłaby nam pomóc w osiągnięciu tego najwyższego uniesienia, jakim jest uszczęśliwiająca wizja, gdyż „Bóg współdziała we wszystkim dla ich dobra, z tymi, którzy są powołani według [Jego] zamiaru” (Rz 8,28).

Źródło: Duch zawierzenia (© Evangelizo.org)

Autor: Św. Klara z Asyżu (1193-1252), franciszkanka

Szlachetna sława waszego świętego postępowania i życia dotarła nie tylko do mnie, ale rozeszła się chwalebnie prawie po całym świecie; cieszę się z tego w Panu bardzo i raduję nie tylko ja sama mogę się z tego cieszyć, ale i wszyscy, którzy służą lub pragną służyć Jezusowi Chrystusowi. Dlatego chociaż mogliście bardziej od innych zażywać przepychu, zaszczytów i godności świata, i mogliście z wielką chwałą prawnie poślubić przesławnego cesarza, jak odpowiadało waszej i jego dostojności, odrzuciliście to wszystko, a całą duszą i sercem obraliście raczej najświętsze ubóstwo i niedostatek materialny, biorąc sobie Oblubieńca szlachetniejszego rodu, Pana Jezusa Chrystusa, który wasze dziewictwo zachowa zawsze nieskalane i nienaruszone. Kochając Go, jesteście czysta, dotknąwszy, staniecie się jeszcze czystsza, przyjąwszy, jesteście dziewicą. Jego potęga jest większa, szlachetność wyższa, spojrzenie piękniejsze, miłość słodsza i cały wdzięk wytworniejszy. On już was wziął w swoje objęcia, pierś waszą ozdobił drogimi kamieniami, w wasze uszy włożył bezcenne perły, a całą przystroił ślicznymi, jaśniejącymi klejnotami i uwieńczył głowę złotą koronę mającą znak świętości.

Źródło: 1. List do Agnieszki z Pragi, 3-11 

O co proszę? O życie głęboko zakorzenione w Jezusie i w Jego Słowie.

Jest wiosna. Drzewa wybujały zielenią. Łąki są pełne kwiatów. W tym majowym klimacie Jezus opowiada mi przypowieść o winnym krzewie i latorośli. Mogę zaplanować medytację wcześnie rano na łonie natury.

Jezus jest życiodajnym krzewem. Ja jestem Jego latoroślą. Ojciec jest miłośnikiem mojego życia (w. 1). Będę kontemplował miłość Ojca, który daje mi życie.

Ojciec odcina we mnie to, co nie przynosi owocu, i oczyszcza mnie, abym przynosił owoc obfitszy (w. 2). Odcinanie i oczyszczanie związane jest z bólem, ale służy życiu! Zatrzymam się dłużej nad tą prawdą.

Ojciec zna moje życie i widzi także to, co jest zakryte przede mną. Poproszę Go, aby pokazał mi to, co we mnie martwe, zamknięte na życie i aby pomógł mi oddalić się od tego.

Ojciec pragnie mnie oczyszczać z przeciętności i oziębłości, abym bardziej żył Ewangelią, rodził więcej dobra. W czym najbardziej ulegam pokusie przeciętności?

Jezus zwraca mi uwagę na moc, jaka płynie z Jego Słowa (ww. 3.7). Ono oczyszcza i pomaga trwać w Jego życiu. Trwam w Jezusie, gdy trwam w Jego Słowie. Co mogę powiedzieć o moim doświadczeniu modlitwy Słowem? Czy jest we mnie pragnienie Słowa?

Jezus jednoznacznie mówi: „Poza Mną nie znajdziesz życia i beze Mnie nic nie możesz uczynić” (ww. 4-6). Gdzie i w kim szukam dla siebie życia? Na kim się opieram?

Będę się modlił: „Ojcze, pomóż mi dobrze przeżyć moje życie. Zanurz mnie w Jezusie. Chcę, abyś we mnie doznawał chwały!”. Będę wracał do tej modlitwy w ciągu dnia.

ks. Krzysztof Wons SDS/Salwator (niezbędnik katolika)

Kiedy Jezus został ukrzyżowany, mimo niepokoju, jaki zapanował w przyrodzie, w sercach tych, którzy ufali Jezusowi, zapanował pokój. Wielki wewnętrzny pokój, napełniający Maryję, udzielał się Jej najbliższemu otoczeniu. Ona wiedziała, że ta Ofiara była potrzebna. Maryja z pełną ufnością poddała się woli Ojca i Syna.

Kult Matki Bożej Dobrej Rady związany jest nierozerwalnie z obrazem Maryi pod tym samym tytułem, który znajduje się w kościele augustianów w Genazzano w Umbrii we Włoszech. Pochodzi on z pierwszej połowy XV wieku. Związana jest z nim pewna opowieść. Kiedy w Genazzano kończono budowę kościoła dla Matki Bożej, na jednej z jego ścian pojawił się wizerunek Maryi z Dzieciątkiem. Wiadomość o tym szybko się rozeszła. Gdy któregoś dnia przyszli do Genazzano dwaj pielgrzymi z Albanii, rozpoznali w obrazie wizerunek Matki Bożej Dobrej Rady ze Szkodry, miejscowości leżącej w ich ojczyźnie.

Już w XV i XVI wieku obraz zasłynął wieloma łaskami, dlatego w 1682 r. za zgodą papieża Innocentego XI został ukoronowany.

Do rozszerzenia kultu Matki Bożej Dobrej Rady przyczynił się augustianin o. Andrzej Bacci. Podczas ciężkiej choroby złożył on ślub, że jeżeli Maryja uzdrowi go, zajmie się rozpowszechnianiem kopii tego obrazu. Wypełnił swój ślub, dzięki czemu prawie 70 000 kopii tego obrazu zostało rozwiezionych po całym świecie. W XVIII w. kapituła generalna Zakonu Augustianów podjęła uchwałę, aby kult Matki Bożej Dobrej Rady jeszcze bardziej rozszerzać.

Matkę Dobrej Rady można prosić o orędownictwo, zwłaszcza wtedy, gdy stajemy na rozstaju dróg, gdy musimy podjąć ważne życiowe decyzje. Czcząc Maryję pod tym wezwaniem uznajemy, że może Ona wyprosić nam dar dobrej rady u Ducha Świętego. W chwilach zagubienia i w chwilach ważnych decyzji może nam pomóc. “W wątpliwościach myśl o Maryi, wzywaj Maryi! Jeżeli bowiem o niej myślisz, nigdy nie zejdziesz na manowce” – powtarzał św. Bernard z Clairvaux (XII w.). Do Maryi można odnieść słowa proroka Izajasza: “I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej” (Iz 11, 2). To samo powiedział do Maryi Archanioł Gabriel: “Duch Święty zstąpi na Ciebie” (Łk 1, 35).

W innych miejscach Biblia wspomina: “Moja jest rada i stałość, moja – rozwaga” (Prz 8, 14); “Rada jej rozlewać się będzie jak żywe źródło” (Syr 21, 13); “Słuchaj, synu, przyjmij me zasady, a rady mojej nie odrzucaj” (Syr 6, 23).

Wśród wielu tytułów, jakimi Kościół obdarza Matkę Bożą, ten jest szczególny. Dlatego doczekał się osobnego wspomnienia, a w zakonach augustiańskich nawet święta.

(za brewiarz.pl)

J 14, 1-6

Jakże mamy poznać Pana Jezusa, jeśli się z Nim nie spotykamy? Jakże mamy wierzyć i żyć w pokoju serca, jeśli nie budujemy swojej wiary, jeśli nie karmimy się Słowem i Ciałem Pańskim?

Czasu na działanie coraz mniej, bo każda sekunda przybliża nas do wieczności. Albo jesteś za Chrystusem i podążasz Jego drogą, w Jego światłości i prawdzie, choćby cały świat mówił żeś szalony i niezmiernie błądzisz, albo zostajesz w mroku – gdzie ostatecznie czeka tylko płacz i zgrzytanie zębów… No cóż, dla mnie wybór jest oczywisty.

Pewnie, że pójście Chrystusową drogą wiąże się z ofiarą, wyrzeczeniem, czasem bardzo konkretnym zapieraniem się siebie, z codziennym braniem krzyża doczesności na swoje często już obolałe i pokaleczone ramiona. Trzeba nam sobie jednak ciągle uświadamiać, że nie ma innej drogi ku zbawieniu, że wszystkie te piękne i błyszczące drogowskazy prowadzące wygodną ścieżką na skróty, choć chwilami zdawałoby się równoległą, ostatecznie sprowadzą nas na manowce.

Zaufajmy Panu Jezusowi. Uwierzmy Jego Słowu i pójdźmy za Nim. Nawet w wielkim ucisku, utrapieniu i cierpieniu nie traćmy nadziei, chwytając się Bożych obietnic, Bożej miłości. Nasz Bóg jest wierny i zawsze dotrzymuje słowa, tak jak obiecał.

Panie Jezu, ucz nas przychodzić do Ciebie, tacy jacy jesteśmy w tym momencie swojego życia. Daj nam łaskę, aby przez moc i dary Twojego Ducha, odnajdywać właściwą drogę do Ojca. Najświętsza Panienko, przyprowadzaj nas do swego Syna, trzymaj nas za rękę, jak małe dzieci, bo czasy są bardzo zgubne i łatwo można zmylić drogę.

Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami!

«Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!» «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie». J 14, 1. 6

Jeśli nauczycie się odkrywać Jezusa w Eucharystii, to będziecie umieli odkrywać Go także w waszych braciach i siostrach, a w szczególności w najuboższych. św. Jan Paweł II

Jakże mylą się, jakże błądzą ci, co przemierzają swoje życiowe drogi bez Jezusa.

Smutno mi czasem, gdy patrzę na te ludzkie wybory – szamotanie, okaleczanie siebie i innych, zadawanie ran, które być może nigdy się nie zabliźnią…, na to trwanie w beznadziejnym uporze, stagnacji duchowej, w poczuciu odrzucenia, niedoskonałości, uzależnieniu, zniewoleniu, bez świadomości własnej tożsamości…

Bez zaproszenia Jezusa żadne działania nie mają sensu, bo to będą tylko jakieś namiastki, karykatury, substytuty dzieł, jakie możemy dokonać dzięki Jego błogosławieństwu.

Jezu, modlę się dzisiaj za tych co pobłądzili, co utracili wiarę, albo jeszcze nie otrzymali tej łaski; co wyrzucili Cię ze swego serca i domu; co żyją w kłamstwie o sobie; co nie potrafią odnaleźć drogi do Ciebie.

Panie, który jesteś DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM, podnoś nas do życia w Tobie!

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami!

Autor: Św. Katarzyna ze Sieny (1347-1380), tercjarka dominikańska, doktor Kościoła, współpatronka Europy

[Święta Katarzyna usłyszała Boga, mówiącego do niej]: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 14,6; 8,12). W innym miejscu mówi moja Prawda, że nikt nie może przyjść do Mnie, tylko przez Niego. I to jest prawda.

Jeśli dobrze pamiętasz, to rzekłem ci i oznajmiłem to samo, chcąc ci wskazać drogę. Jeśli On mówi zatem, że jest drogą, mówi prawdę, i już ci wyjaśniłem, że droga ta jest w kształcie mostu. Rzekł też, że jest prawdą, i tak jest, bo jest jednym ze Mną, który jestem Prawdą najwyższą. Kto za Nim idzie, idzie drogą prawdy i życia. Kto idzie za tą Prawdą, otrzymuje życie łaski i nie może zginąć z głodu, gdyż prawda staje się jego pokarmem. Nie może też upaść w ciemności, bo On jest światłem, wolnym od kłamstwa. Co więcej, prawdą zawstydził i zniszczył kłamstwo, którym diabeł uwiódł Ewę. Kłamstwo to odcięło drogę do nieba, ale Prawda ją naprawiła i umocniła krwią.

Ci, którzy idą tą drogą, są dziećmi Prawdy, bo idą za Prawdą, i przechodzą przez bramę Prawdy i znajdują się zjednoczeni we Mnie z tym, który jest drogą i bramą, Synem moim. Prawdą wieczną, oceanem pokoju.

Źródło: Dar Słowa wcielonego, rozdz XXVII

Autor: Św. Cyryl z Aleksandrii (380-444), biskup i doktor Kościoła

„W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce”… Gdyby mieszkania u Ojca nie były liczne, Pan powiedziałby, że rusza przodem, widocznie by przygotować mieszkania dla świętych. Ale wiedział, że wiele mieszkań było już gotowych i czekały na przybycie przyjaciół Boga. Daje zatem inny powód swego odejścia: przygotować drogę dla naszego wstępowania do tych miejsc w niebie, robiąc przejście, podczas gdy wcześniej ta droga była dla nas nie do przebycia. Bo niebo było całkowicie zamknięte dla człowieka i nigdy żaden byt cielesny nie wszedł do tego najświętszej i najczystszej domeny aniołów.

To Chrystus zapoczątkował dla nas tę drogę w stronę wysokości. Ofiarując samego siebie Bogu Ojcu, jako pierwociny tych, którzy śpią w grobach ziemi, pozwolą ciału wstąpić do nieba i był pierwszym człowiekiem, który pojawił się jego mieszkańcom. Aniołowie nie znali wielkiej i dostojnej tajemnicy intronizacji niebieskiej ciała. Patrzyli ze zdziwieniem i podziwem na to wstępowanie Chrystusa. Niemal poruszeni tym nieznanym widowiskiem, zawołali: „Któż to jest Ten, który przybywa z Edomu” (Iz 63,1), to znaczy, z ziemi. Nasz Pan, Jezus Chrystus, zatem „nam zapoczątkował drogę nową i żywą » (Hbr 10,20). Jak mówi św. Paweł: „Chrystus bowiem wszedł nie do świątyni, zbudowanej rękami ludzkimi, będącej odbiciem prawdziwej [świątyni], ale do samego nieba, aby teraz wstawiać się za nami przed obliczem Boga” (Hbr 9,24).

Źródło: Komentarz do Ewangelii św. Jana, 9 (© Evangelizo.org)